poniedziałek, 30 marca 2015

Eveline, Big Volume Explosion, tusz do rzęs

Dziś opiszę Wam tusz do rzęs z Eveline - Big Volume Explosion Mascara.


Maskara znajduje się w złotym, błyszczącym opakowaniu z czarnymi napisami. W środku znajduje się 11 ml tuszu, więc całkiem sporo.


Szczoteczka jest silikonowa (plastikowa?), duża i gruba, najeżona krótkimi ząbkami. Takie szczoteczki (w sensie silikonowe) najbardziej lubię i nawet jej wielkość mi zbytnio nie przeszkadza, chociaż do wewnętrznego kącika oka trudno dotrzeć i czasem ubabram sobie powiekę.


Od producenta:
"Nowa, innowacyjna szczoteczka do zadań specjalnych Big Brush idealnie pokrywa grubą warstwą tuszu każdą rzęsę, zapewniając spektakularny efekt i wyjątkowe podkreślenie spojrzenia.
20 rzędów elastycznych włosków ułożonych w różnych kierunkach ułatwia nałożenie tuszu i skrupulatne rozdzielenie, każda rzęsa zostaje idealnie pokryta warstwą głębokiej czerni, bez sklejania i bez grudek,
Zaawansowane składniki aktywne zapobiegające wypadaniu i łamaniu rzęs.
Doskonale wzmacnia, odżywia i kondycjonuje rzęsy. Mineralne pigmenty i naturalny wosk carnauba pobudzają rzęsy do wzrostu, zapobiegają ich wypadaniu i łamaniu się
."


Z większością zapewnień się zgadzam. Tusz wydłuża, dobrze podkreśla każdą rzęsę, unosi, trochę pogrubia, nie skleja. Zawsze używam jedną warstwę i efekt mnie zadowala.
Tusz utrzymuje się cały dzień, nie kruszy się ani nie osypuje, nie zauważyłam też aby zostawiał grudki. Używam go jakieś 3 miesiące i powoli wydaje mi się, że jest już podeschnięty, więc niedługo czas się go pozbyć.
A nie mogę się zbytnio odnieść do wzmacniania i odżywiania rzęs, ponieważ problemów z wypadaniem nie mam, poza tym i tak aktualnie używam odżywki Magiclash.

A teraz efekty na zdjęciach:





Podsumowując, bardzo dobry i tani tusz, kosztuje ok. 15 zł za 11 ml. Jeśli lubicie silikonowe szczoteczki to polecam wypróbować (i nie bójcie się tego, że jest duża! ;p).

sobota, 28 marca 2015

Wibo, WOW Granite Sand, strukturalny lakier do paznokci nr 1

Dziś opiszę Wam piaskowy lakier od Wibo z serii Granite Sand, która przypomina lakiery KIKO Cupcake. Skusiłam się na kolor nr 1, ponieważ nie mam podobnego z KIKO (dla przypomnienia moja Cupcake'i - różowy, biały, żółty oraz niebieski).



Lakier znajduje się w prostokątnej buteleczce.
Pędzelek klasyczny, cienki, równo ścięty.
Konsystencja w sam raz, chociaż może ciut w stronę tej gęstszej.


2 warstwy potrzebne są do pełnego krycia. Piaskowa struktura pojawia się dość szybko, jednak lakier długo (jak na piasek) jest plastyczny, po ok. 15 minutach jeszcze robiły się odciski, a w międzyczasie zrobiłam sobie dziurę w małym paznokciu, przez co musiałam dołożyć kolejną grubą warstwę, aby to "załatać". Oczywiście dodatkowo wydłużyło to schnięcie, a liczyłam, że szybko będę mogła położyć się spać. :P
Po wyschnięciu jest chropowaty w dotyku, co ja bardzo lubię.

Kolor nr 1 to szarawy fiolet (a może szarość z nutami fioletu?), z pomarańczowymi i niebieskimi drobinkami.





Na koniec jeszcze zdjęcie z instagramu:

https://instagram.com/p/vYYkGOl1rq/

Co sądzicie o tym lakierze? Ja jeśli miałabym go porównywać z KIKO, to jednak Cupcake'i wygrywają. Mają żywsze kolory (chociaż niby taki burasek fajnie wpisuje się w jesienną czy wczesno-wiosenną aurę), szybciej wysychają. Ale cieszę się, że Wibo podąża za trendami i wypuszcza takie ciekawe kolekcje.

środa, 25 marca 2015

Green Pharmacy, pianka do higieny intymnej

Dziś opiszę Wam kolejną w mojej kolekcji piankę (po tej do mycia rąk oraz do mycia twarzy), tym razem do higieny intymnej. Jest to wersja biała akacja i zielona herbata. Kupiłam ją na Allegro chyba za jakieś 5 zł. Jak się sprawdziła?


Pianka znajduje się w plastikowej buteleczce mieszczącej 150 ml produktu. Sądziłam, że taka ilość szybko się zużyje, ale zaskoczyła mnie pozytywnie, bo używam jej już kilka miesięcy, a jeszcze trochę mam, więc wydajność raczej taka sama jak w przypadku żeli.


Aplikator wyciska odpowiednią ilość pianki (jedno naciśnięcie wystarczy), nie zacina się. Pianka ma konsystencję nieco lżejszą niż np. pianka do golenia, ale gęstszą niż pianka do mycia rąk.



Jeśli chodzi o działanie to wszystkie zapewnienia producenta zostały spełnione. Pianka dobrze i delikatnie myje, odświeża. Zapach delikatny i przyjemny.

Skład dla zainteresowanych:


Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Robi to co ma robić, a forma pianki przypadła mi do gustu. Pewnie przy większych zakupach z Allegro dorzucę ją do koszyka.

poniedziałek, 23 marca 2015

Relacja z konferencji Le Petit Marseillais

17 marca miałam przyjemność uczestniczyć w konferencji marki Le Petit Marseillais. Hasło przewodnie brzmiało "Odetchnij Prowansją". Firma przedstawiła swoją nowość - żel pod prysznic o zapachu werbeny i cytryny (od razu Wam powiem, że to bardzo ładny zapach!). Spotkanie nie było tradycyjnym wykładem, a przybrało formę warsztatów, gdzie każdy z nas wykonał swój własny peeling do ciała. Senselierka Marta Siembab dokładnie tłumaczyła, jak krok po kroku zamknąć w słoiczku kawałek Prowansji.


Aby wykonać jeden 200 ml słoiczek takie peeling, potrzebujecie:
  • 200 g cukru trzcinowego lub soli morskiej
  • 100 ml oleju ze słodkich migdałów
  • 10 kropli olejku z werbeny
  • 10 kropli olejku cytrynowego
  • skórkę otartą z jednej cytryny
  • 20 g koralowca
Zaczynamy od wlania do słoiczka oleju ze słodkich migdałów. Następnie wkrapiamy olejek z werbeny oraz olejek cytrynowy. Ich proporcje możecie zmieniać, ale w sumie powinniśmy mieć ok. 20 kropli. Ja do swojej wersji dałam więcej cytrynowego. Następnie dodajemy sól morską, jeśli tak jak ja lubicie ostrzejsze peelingi, bądź też cukier trzcinowy, jeśli wolicie delikatniejsze. Kolejnym krokiem, który można pominąć, jest dodanie koralowca, dzięki któremu peeling uzyska lepsze właściwości ścierające. Na koniec wystarczy zetrzeć do naszej mieszanki jeszcze jeden składnik - skórkę z cytryny. Dzięki niej peeling będzie jeszcze lepiej pachniał.

I oto jest, mój solny peeling werbena i cytryna:


Już go przetestowałam i muszę przyznać, że faktycznie dobrze ściera naskórek, aczkolwiek drobiny soli mogą uciekać z dłoni, więc trzeba ją odpowiednio przykładać do ciała. Konsystencja jest dość zbita i wcale nie tłusta. Za to po użyciu skóra jest gładziutka i nawilżona, już nie trzeba używać balsamu. A to wszystko dzięki olejkowi ze słodkich migdałów.
Jeśli i Wy macie ochotę na odrobinę Prowansji w swoim domu to polecam zrobić sobie taki peeling!

nie mogło zabraknąć zdjęcia na ściance :)

 Na koniec jeszcze pokażę Wam, jak wyglądały zaproszenia na tę konferencję:


Myślicie, że to na dole to mały żel? Nie, to ciastko! Bardzo smaczny piernik. :)

piątek, 20 marca 2015

Colour Alike, 537H

Dziś pokażę Wam kolejny lakier Colour Alike z kolekcji Ja Chromolę!. Wcześniej pokazywałam 535H (TUTAJ) oraz 536 (TUTAJ).



Pędzelek klasyczny, cienki, równo ścięty.


Konsystencja w sam raz, ani za rzadka ani za gęsta (może ciut w stronę tej gęstszej :P). Jedna warstwa już dobrze kryje i tyle widzicie na moich zdjęciach oprócz paznokci środkowych palców - tam nałożyłam dwie, ale w sumie nie widać różnicy w kolorze). Jeśli nałożymy za grubo to mogą zrobić się smugi, ale daje się je łatwo rozprowadzić przez pociągnięcie prawie suchym pędzelkiem.
Podczas malowania lakier cukierkowo pachnie.

Wysychanie szybkie, po ok. 10 minutach od pomalowania lakier był już utwardzony.



A jeśli chodzi o kolor to właśnie, jak by go określić? Zielono-oliwkowo-złoty? Metaliczny, z dodatkiem holograficznych drobinek, które pięknie się mienią w słońcu.

Po dwóch dniach dodałam do niego stemplowe zdobienie, ale o tym w następnym poście.







I jak Wam się podoba ten lakier? Co prawda duochromowego efektu tu nie widziałam, ale kolor trzeba przyznać ma ciekawy, taki zgniły nieco.

wtorek, 17 marca 2015

Maybelline Color Tattoo 24 hr, kremowo-żelowy cień do powiek 35 On and on Bronze

Dziś opiszę Wam mój pierwszy żelowo-kremowy cień do powiek z Maybelline. Kupiłam go zachęcona pozytywnymi recenzjami na Waszych blogach. Czy u mnie się sprawdził?


Cień znajduje się w odkręcanym słoiczku, dość szerokim, dzięki czemu łatwo można go nabrać na palec. Konsystencję ma odpowiednią, nie jest za twardy ani zbyt miękki, pod wpływem ciepła skóry robi się bardziej kremowy.


Kolor 35 - On and on Bronze to w zależności od światła - chłodny brąz w świetle dziennym, a w słońcu wychodzą z niego ciepłe, złotawe nuty. Myślę, że jest dość uniwersalny i będzie pasował do większości oczu. Wykończenie błyszczące, z drobinkami.


w słońcu
Ja jak już wspomniałam do nakładania używam serdecznego palca i wklepuję cień na całą powiekę ruchomą. Małym palcem lekko rozcieram w załamaniu - trzeba to robić od razu, ponieważ cień dość szybko wysycha. Nie używam pod niego bazy. Jest idealny pod czarną kreskę, nic więcej już nie potrzeba. Utrzymuje się u mnie cały dzień, nie blaknie, nie roluje (ale ja nie mam problematycznych powiek).

Używam go od czasu do czasu więc nie wypowiem się o wydajności, ale za to mogę powiedzieć, że nie zasycha w słoiczku, pierwszy raz go otworzyłam chyba z roku temu a konsystencję ma nadal taką samą.





 Jak Wam się podoba ten kolor? Lubicie kremowe cienie?

piątek, 13 marca 2015

Sweterkowy manicure

Dziś tak w ramach pożegnania z zimą czas pokazać ostatnie w tym sezonie zimowe mani - sweterkowe stemple. Do ich zrobienia wykorzystałam płytkę z Born Pretty Store QA57.



Oprócz płytki wykorzystałam lakiery Colour Alike - 503 O w bombkę!, 495 Maltanka oraz 501 Do jasnej choinki!. Malowałam bezpośrednio lakierami po płytce.








Jak Wam się podobają takie paznokcie? Z jednej strony są sweterkowe, ale z drugiej czasem kojarzyły mi się z pisankami. :)

środa, 11 marca 2015

Pharmaceris, H Keratineum, Skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych

Dzisiaj opiszę Wam szampon Pharmaceris H przeznaczony do włosów osłabionych, który zaczęłam stosować jesienią, kiedy to zauważyłam, że na szczotce zostaje więcej włosów niż zwykle.







Szampon znajduje się w przezroczystej butelce, dzięki czemu widać ile produktu nam zostało. Otwarcie wygodne, z typowym dla produktów Erisu wgłębieniem na palec ułatwiającym otwieranie. Zakrętka jest płaska, dlatego można pod koniec szampon postawić "na głowie" i zużyć do ostatniej kropelki.

Konsystencja jest w sam raz, nie za rzadka ani nie za gęsta.


Jakie są zapewnienia producenta?
"WSKAZANIA:
Szampon do mycia oraz pielęgnacji włosów osłabionych, z tendencją do wypadania, normalnych i przetłuszczających się.
DZIAŁANIE:
Unikalna receptura szamponu doskonale oczyszcza i pielęgnuje włosy i skórę głowy. Intensywnie regeneruje i wzmacnia włosy oraz zmniejsza ich tendencję do wypadania. Wyciąg z liści czerwonych winorośli zawierający wysokie stężenie witaminy P i związki polifenolowe stymuluje mikrokrążenie, znacząco wpływając na lepsze odżywienie cebulek włosowych zapobiegając ich osłabieniu wraz z wiekiem. Flawonoidy wspomagają ich odporność, wzmacniając włosy i przyspieszając ich naturalny wzrost. Zmniejszają przetłuszczanie się włosów, a w połączeniu z prowitaminą B5 chronią je przed szkodliwym działaniem czynników atmosferycznych (promieniowanie UVA/UVB, wiatr, deszcz, mróz). Szampon intensywnie wzmacnia włosy, zapobiegając rozdwajaniu się końcówek oraz łagodzi podrażnienia skóry głowy. Włosy łatwo się rozczesują oraz stają się gładkie, miękkie i błyszczące. Szampon posiada pH neutralne dla skóry.
"

Zapach szamponu jest specyficzny, mocno perfumowany. Może to te liście czerwonych winorośli tak pachną? Nie wiem, ale pamiętam, że ze 3 lata temu miałam ten szampon i nie lubiłam go używać właśnie ze względu na zapach. Teraz jak postanowiłam jeszcze raz go wypróbować to już ten zapach mi nie przeszkadzał. Ale też z drugiej strony się nim nie zachwycam, chociaż wiem, że niektórym się bardzo podoba.

Plus za to, że szampon nadaje się do włosów przetłuszczających. Co prawda nie zauważyłam aby włosy dłużej zachowywały świeżość, ale z drugiej strony przetłuszczanie nie zostało wzmożone.
Szampon należy nanieść na mokre włosy, masować do powstania piany (a potrzeba go niewiele, bo dobrze się pieni) i pozostawić na 1-2 minuty. W sumie nie wiem po co, ale tak robiłam.
Włosy po umyciu były ładnie odbite od nasady, puszyste.
Po około dwóch tygodniach codziennego używania zauważyłam, że włosów wypada mi mniej! Odpływ wanny musiałam rzadziej czyścić. Więc szampon faktycznie działa. A może to akurat było przesilenie jesienne i po prostu wypadanie tak czy tak by się zmniejszyło bez używania szamponu? (to wersja dla sceptyków ;P)

Skład dla zainteresowanych:




Podsumowując, szampon wzmacnia włosy i ogranicza wypadanie. Cena ok. 25 zł za 250 ml może wydawać się duża, ale wydajność produktu jest dobra no i działanie! Także jeśli i Wy nagle zauważycie więcej włosów na szczotce czy w odpływie to polecam wypróbować ten szampon.

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...