poniedziałek, 29 lipca 2013

Lovely, Baltic Sand, lakier do paznokci o piaskowej fakturze nr 2

Dziś pokażę Wam żółty piasek od Lovely. Jak tylko zobaczyłam go na Waszych blogach wiedziałam, że muszę go sobie kupić.


Kolor, jak widać to żółta baza z drobinkami.
Pędzelek średniej grubości, równo ścięty. Konsystencja ani za rzadka ani za gęsta.
Myślę, że do pełnego krycia potrzebne są 3 warstwy, jednak ja mam na paznokciach dwie i uważam, że też jest w porządku, co prawda pod słońce prześwitują końcówki, ale mnie to nie przeszkadza.



Wysychanie szybkie, ale chyba nieco wolniejsze niż w przypadków piasków P2 (klik klik).
Po wyschnięciu zostaje chropowata faktura, która w niczym to nie przeszkadza, nie zahacza o ubrania ani nic podobnego.

Najpierw tym lakierem pomalowałam sobie paznokcie u stóp, efekt bardzo mi się spodobał, dlatego też zaraz potem wylądował na paznokciach u rąk.
Trwałość bardzo dobra - na paznokciach u rąk miałam go tydzień i nie zauważyłam nawet startych końcówek, a na paznokciach u stóp dwa tygodnie bez żadnych uszczerbków, potem zmyłam.


A jeśli chodzi o zmywanie, to jest tu trochę trudniej niż przy zwykłych, kremowych lakierach, bo brokat zostaje na paznokciach (i nie tylko - przemieszcza się na całe palce). Ale i tak jest łatwiej niż przy typowych brokatowych lakierach - obędzie się bez metody foliowej, wystarczy tylko dłużej przytrzymać namoczony w zmywaczu wacik i potem kilka razy mocno potrzeć. A jeśli jakieś drobinki zostaną nam na palcach, to po umyciu rąk wodą z mydłem wszystko ładnie schodzi.




w słońcu



I jak Wam się podoba taki żółty piasek?
Ja uważam, że jest idealny na lato.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Balea, Seidenglanz Spulung, Feige + Perle, odżywka do włosów nadająca połysk

Dzisiaj opiszę Wam figową odżywkę do włosów Balea.






Jeśli rozumiecie niemiecki to proszę:





Pozwolę sobie w skrócie przetłumaczyć. Odżywka ma nadawać matowym włosom fascynujący połysk i większą sprężystość, włosy zyskują wyrazistość. Zawiera kompleks witamin B3 i prowitaminę B5, które wygładzają włosy. Szczególnie łagodna formuła bez silikonów.

Odżywka znajduje się w średnio twardym opakowaniu stojącym "na głowie", pod koniec lepiej je rozciąć, bo trochę odżywki (na 1 - 2 użycia) zostaje.

Konsystencja jest w sam raz (chociaż raczej z tych rzadszych), łatwo rozprowadza się na włosach i nie spływa.





Zapach przyjemny, taki kremowo słodki.

Po użyciu włosy są miękkie, gładkie, błyszczące (chociaż ja na połysk nie narzekam, więc nie wiem, czy faktycznie nada go matowym włosom), nie obciążone (zawsze nakładam odżywkę od ucha w dół). Ogólnie jest to bardzo dobra odżywka, polubiłam ją tak samo jak wersję kokosową czy mango i aloes.

Skład dla zainteresowanych:





Jeśli jeszcze nie używaliście odżywek Balea, to jak najbardziej polecam wypróbować.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Lirene, Regeneracja, krem kuracja do rąk

Dziś opiszę Wan krem kurację do rąk z Lirene, do skóry szorstkiej.


Krem znajduje się w średnio twardej tubce, pod koniec lepiej ją rozciąć, bo zostaje jeszcze dosyć sporo kremu, na kilkanaście użyć.

Otwarcie na zatrzask, łatwo się otwiera, ale u mnie występuje problem z zamykaniem - muszę bardzo mocno docisnąć.

Konsystencja raczej gęstawa, krem wyciska się z opakowania cienką strużką i niewiele potrzeba go do posmarowania obu dłoni.








Zapach na początku mi się nie podobał, kojarzył mi się trochę z zapachem kremów do opalania pomieszanym z jakimś środkiem na komary. Potem już się przyzwyczaiłam i mi nie przeszkadzał.

Podczas rozsmarowywania krem wydaje się tłustawy, przez co z początku myślałam, że długo będzie się wchłaniał, jednak wchłania się bardzo szybko. Nie zostawia lepkiej czy tłustej warstwy na skórze, od razu możemy wrócić do innych czynności. Dłonie są zmiękczone i wygładzone, pozostaje na nich taka delikatna otoczka, która ma chronić przed czynnikami zewnętrznymi. Jednak ja nie mam problemów z suchą skórą, więc nie wiem, jak na takiej by się sprawdził.
Zwykle używałam go przed wyjściem z domu i grubszą warstwą na noc, przy okazji wmasowując w skórki - niestety nie zauważyłam, żeby miał na nie dobroczynny wpływ.


Skład dla zainteresowanych:






Podsumowując, jest to fajny krem, jeśli szukacie czegoś, co się szybko wchłania a jednocześnie nieźle nawilża. Cena ok. 8 zł za 100 ml, więc warto wypróbować.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Kiwi nails

W poprzednim poście pokazywałam Wam zielonka z Rimmela i wspomniałam, że po 3 dniach noszenia dodałam do niego zdobienie. Zastanawiałam się co by tu na nim namalować, a w końcu to, że jest zielony zmotywowało mnie do zmalowania kiwi, które od jakiegoś czasu za mną "chodziło".

I oto co mi wyszło, wiem, że nie najlepiej, ale przynajmniej będę pamiętać na następny raz, żeby malować mniejszy ten biały "głąb". :)

















Dość długo wysychał ten biały lakier, czarny w sumie też, dlatego można zauważyć na zdjęciach, że top lekko rozmazał mi kropki. I zrobiły mi się odgnioty z pościeli (pomimo użycia wysuszacza).

Lakiery użyte do zdobienia:





I jak Wam się podoba moje kiwi?

---------------------------

P.S. Dziś odlatuję z kraju na 2 miesiące, dlatego może być mnie trochę mniej nie tylko u siebie, ale i na Waszych blogach. Jednak postaram się co jakiś czas dodawać nowe posty i oczywiście odwiedzać Was.

piątek, 5 lipca 2013

Rimmel, 60 seconds, 816 green eyed moster

Dziś pokażę Wam lakier Rimmel z szybkoschnącej kolekcji "60 seconds", w kolorze 816 green eyed monster.



Konsystencja lakieru jest bardzo gęsta, przez co trudno go równomiernie nałożyć. Nie wiem, czy wszystkie lakiery z tej serii mają taką konsystencję, czy mój jest jakiś lipny?

Pędzelek bardzo szeroki, ścięty na okrągło, taka łopata. Trochę trudno mi się nim maluje, bo wolę cieńsze pędzelki.


Producent zapewnia, że jedna warstwa dobrze kryje, a lakier schnie w 60 sekund. A jak jest naprawdę?
Faktycznie jedna warstwa może wystarczyć, ale musi być gruba. Lakier z wierzchu bardzo szybko wysycha, przez co wszelkie poprawki są utrudnione. Pociągnięcie kolejny raz pędzelkiem w tym samym miejscu powoduje powstawanie brzydkich smug czy takich jakby zacieków. Dlatego lepiej od razu sporo nabrać na pędzelek i tą grubą warstwę nałożyć. Ja na zdjęciach mam dwie warstwy lakieru, ale na niektórych paznokciach pojawiły mi się bąbelki - widocznie za grubo nałożyłam. Więc i tak źle i tak niedobrze. Nie lubię tego lakieru za jego formułę, ale spróbuję nim niedługo pomalować paznokcie jeszcze raz - może znajdę jakiś lepszy sposób.
Całkowicie wyschnięty i utwardzony lakier staje się już po ok. 15 minut, także szybko możemy wrócić do innych czynności.

Kolor mi się podoba, jednak na zdjęciach wyszedł za bardzo neonowy, w rzeczywistości jest ciut bardziej zgaszony. I nie nakładałam top coatu - sam w sobie ładnie błyszczy.
Bez ścierania końcówek trzymał się jakieś 6 dni, przy czym po 3 dniach dodałam do niego zdobienie, o którym w następnym poście.



Co o nim sądzicie? Jakie są Wasze doświadczenia z tą serią 60 seconds?

środa, 3 lipca 2013

Zakupy czerwcowe

Dla kontrastu postu zużyciowego, pora pokazać, co mi w poprzednim miesiącu przybyło.

Na początek - w Biedronce:






Co prawda zakupy trochę mało kosmetyczne - z kosmetyków kupiłam tylko mleczko, ciekawe, czy ta nowa wersja sprawdzi się równie dobrze jak stara (recenzja starej --> TUTAJ).
Skusiłam się również na polecane przez Was alko Frugo, czyli Buddha Pitahaya. Niezłe jest. :)

Zamówienie z Golden Rose (pokazywałam już wcześniej na FB):





Jolly Jewels 123 12,90 zł,
Rich Color 44 6,90 zł
Lakiery piaskowe, czyli seria Holiday, nr 55, 61 i 65 po 12,90 zł
kredki do oczu Emily 101, 114, 118 po 3,90 zł - zdążyłam już wypróbować i jak za tę cenę są świetne!
Szybkie swatche:





Zakupy z Natury:



W Naturze na wyprzedaży udało mi się kupić takie lakiery, nad którymi kiedyś się zastanawiałam, więc jak teraz trafiły się kilka złotych tańsze, musiałam je wziąć. Tym sposobem trafiły do mnie:
Essence, nail colour3, 03 kiss on top of the rock 7,49 zł
Essence, Circus Circus, colour3 nail polish, 01 my sparkling acrobat 7,99 zł
Catrice, Ultimate Nail Lacquer 800 Heavy Metallilac  5,99 zł
Catrice, Ultimate Nail Lacquer 880 No Snow Petrol 5,99 zł
Oprócz tego, w normalnych cenach kupiłam:
Essence, nail art, Special Effect topper 15 glitter on me 7,99 zł
My Secret, cień do powiek MATT 519 7,99 zł
Sensique, puder rozświetlający 7,99 zł - dla mamy.

Do zakupów dostałam bon o wartości 10 zł do wydania przy następnych zakupach powyżej 40 zł. Dlatego też za kilka dni znowu wybrałam się do Natury, z zamiarem kupna zestawu do stempelków. I co się okazało? Oczywiście nie było, a jakże. Ale przynajmniej były płytki (2 rodzaje tylko) więc sobie je kupiłam, a oprócz nich jeszcze kilka rzeczy:


Wspomniane wyżej: Essence, stempelki do zdobienia paznokci (płytki) po 6,99 zł
My Secret, lakiery do paznokci 167 kiwi i 169 candy po 7,99zł
Catrice, Photo finish, 18h liquid foundation - dla mamy, 26,99 zł
Essence, kredka do brwi - dla mamy 6,99 zł

I znowu muszę iść do Natury po ten zestaw do stemplowania, a znając życie na jednej wyprawie się nie skończy i będę musiała na niego polować.

Zoom na płytki:






 Zakupy w Super-Pharm:



Ziaja, rebuild, ukierunkowane ujędrnianie uda, pośladki, biodra, brzuch, masło do ciała
Rexona, Crystal clear diamond - jak dla mnie jedne z lepszych antyperspirantów, ostatnio ciągle ich używam, tylko zmieniam zapachy (recenzja --> TUTAJ).

Ostatnio bardzo fajna promocja była w E.Leclercu, a powiadomił mnie o niej mój brat, dzwoniąc z zapytaniem, czy chcę taki zestaw Gliss Kur przeceniony z 40 zł na 15 zł i jaki kolor ma mi kupić. Bardzo się wtedy ucieszyłam i powiedziałam, że chcę czarny.


A w zestawie znajduje się odżywka, szampon i odżywka regeneracja+połysk w sprayu, oczywiście wszystko z serii Ultimate repair.

I znowu E.Leclerc, tym razem promocja nadal trwa, więc polecam się wybrać i zrobić zapasy.






Apart, żele pod prysznic, 5,49 zł a drugi za grosz. Też trafiły do mnie za sprawą brata.

I na koniec, mój pierwszy Inglot, kolor 359, kupiłam go od Sylwii:



I to tyle. W sumie sporo mi przybyło, ale głównie za sprawą promocji i zniżek, więc nie jest tak źle. :) Myślę, że teraz przez 2 miesiące nie będę dużo kupować.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Zużycia majowo-czerwcowe

Dziś mamy pierwszy dzień nowego miesiąca, dlatego jak zwykle pokażę Wam, co udało mi się zużyć, tym razem w dwóch poprzednich miesiącach.










1. Garnier, Ultra Doux, szampon nadający objętość drożdże piwne i owoc granatu

Całkiem fajny szampon, nie wzmaga przetłuszczania, polubiłam go.

Pełna recenzja --> TUTAJ









2. Avon, Advance Techniques 360 nourishment, Odżywcza kuracja z marokańskim olejkiem arganowym

Bardzo fajny produkt do zabezpieczania końcówek, nie zawiera w sobie alkoholu. To była moja kolejna buteleczka i na pewno jeszcze nie raz go kupię.

Pełna recenzja --> TUTAJ











3. Avon, clearskin, blemish clearing, szybko działający żel myjący przeciw wypryskom

Pamiętacie, jak kiedyś zachwalałam oczyszczający płyn do mycia z 2% kwasem salicylowym?
Moje krostki na plecach powróciły, dlatego chciałam znowu zamówić ten płyn, jednak akurat go nie było w katalogu, dlatego skusiłam się tym razem na żel myjący. Niestety nie okazał się o równie dobry. Po tygodniu - plecy tak samo wyglądały. Po dwóch tygodniach - też. Dopiero jeszcze po dłuższym czasie zauważyłam, że krostki powoli się zmniejszają. Także sama nie wiem, co o nim myśleć. Niby pomaga, ale długo trzeba czekać na efekty. Zdecydowanie bardziej polecam wspomniany oczyszczający płyn.





4. Bath&Body Works, Paris Amour, żel do mycia

Z zestawu miniaturek, który pokazywałam tutaj, najpierw zużyłam żel. Podoba mi się jego otwarcie - wystarczy nacisnąć i jakby otwiera się klapka, nic nie trzeba odkręcać czy podważać. Myślałam, że taki mały żel na krótko mi starczy, ale miałam go na 11 użyć - to chyba bardzo dobry wynik?
Zapach oczywiście bardzo ładny, jeden z moich ulubionych.
Szkoda, że normalnie duże żele są takie drogie (29 zł), bo z chęcią bym sobie kupiła, gdyby był tańszy. Muszę czekać na promocje.








5. Ziaja, blubel, mydło pod prysznic żurawina poziomka

Duża butla 500 ml, starczyła mi na bardzo długo, ale używałam z przerwami, bo zapach mi do końca nie podszedł. Wydawał się taki zbyt słodki, dziecinny. Więcej nie kupię.











6. Celia, mleczko do oczyszczania twarzy i demakijażu oczu

Bardzo dobre mleczko, bezproblemowo usuwa makijaż, nie szczypie w oczy.

Pełna recenzja --> TUTAJ











7. Lirene, krem odżywczy do stóp

Na początku nawet go lubiłam, nieźle nawilżał, a po jakimś czasie, podczas regularnego używania, zaczęła mi się łuszczyć skóra na śródstopiu. Czyli jednak wcale nie jest odżywczy. Pomógł mi na to inny krem, o którym niedługo wspomnę.











8. Lirene, intensywne serum antycellulitowe

Jeszcze w starej wersji. Mam teraz nową, ma troszkę inną konsystencję, ale działanie takie samo, niedługo coś więcej o nim napiszę.
Ogólnie lubię tą pomarańczową serię Lirene i chętnie do niej wracam.











9. Nivea invisible, antyperspirant

Przyjemny zapach, dosyć mocny, ale nie koliduje z perfumami. Ochrona przed potem bardzo dobra, może nie 48h, ale cały jeden dzień na pewno daje radę. Ogólnie jest to dobry antyperspirant, nie mam mu nic do zarzucenia, ale chyba wolę Rexonę.












10. Softino, cotton pads

Płatki kosmetyczne z Lidla. Jedne z moich ulubionych, dosyć cienkie, ale dzięki temu nie rozwarstwiają się. Bardzo często do nich wracam.













11. Avon, Perceive Dew EDT

Woda toaletowa z Avonu. Od razu, jak powąchałam zapach w katalogu, wiedziałam, że muszę ją zamówić.
Zapach ma w sobie "zielone" nuty, a przy tym czuć lekko cytrusy (w nucie głowy ma melona, ale jego raczej nie wyczuwam). Ogólnie taki świeży, lekki zapach, lubię takie. Trwałość dobra, kilka godzin się utrzymuje. Myślę, jak jak będzie w promocji to sobie go jeszcze raz zamówię.





No i to tyle. Chyba nie za dużo tego zużyłam, szczególnie, że to dwumiesięczne denko.
Znacie coś z tych produktów?

---------------------------------------------

A jeszcze Wam pokażę, jaki wczoraj piłam koktajl.


Z kiwi, pietruszki i mięty, na jogurcie. Bardzo dobry wyszedł, polecam spróbować.

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...