czwartek, 28 lutego 2013

Dr Irena Eris, Vitaceric, multifunkcyjny krem witalizujący BB

Ostatnio zrobiło się u mnie lakierowo, więc dzisiaj mała odskocznia - pokażę Wam mojego ulubieńca ostatnich miesięcy, mianowicie krem BB z Dr Ireny Eris w odcieniu 01 light beige.



Krem znajduje się w odkręcanej tubce, która jeszcze zapakowana jest w kartonik. Ten niestety zaginął w akcji (czytaj wylądował od razu w koszu), dlatego wkleję tutaj opis producenta z ich sklepu internetowego.

"Krem BB to kosmetyk multifunkcyjny. Posiada właściwości nawilżające, odżywiające, rozświetlające, ochronne a także koloryzujące. BB stapia się z cerą, sprawiając, że twarz jest naturalnie wygładzona, z wyrównanym kolorytem. Minimalizuje niedoskonałości skóry i zwiększa jej naturalną promienność. Synergiczne działanie sylimaryny i tioproliny o wzmocnionym efekcie przeciwutleniającym pomaga skórze w walce z oznakami starzenia. Nowatorski kompleks energizujący Multi.Vit Energy Complex z owoców hiszpańskiej pomarańczy i cytryny, działa na skórę pobudzająco, sprawiając, że odzyskuje ona zdrowy i promienny wygląd. Filtr SPF 20 chroni skórę przed szkodliwym działaniem czynników środowiskowych.
Skierowany do pań o każdym typie cery, zwłaszcza młodych aktywnych kobiet (25+). BB może być stosowany jako krem na dzień lub lekki podkład. Dostępny w dwóch odcieniach: 01 Light Beige i 02 Medium Beige.
"


Zacznę od narzekania na opakowanie - dlaczego wrzucili ten krem do kubki, zamiast do pompki airless? Szczególnie, że nawet dużo tańsze fluidy Under Twenty mają właśnie taką pompkę.
O ile na początku łatwo wycisnąć odpowiednią ilość produktu, to teraz pod koniec opakowania mam z tym lekki problem.




Ja posiadam, jak już wspomniałam, odcień jaśniejszy - 01 light beige. I jest to naprawdę, jak sama nazwa wskazuje jasny beż, żadnych różowych czy zbyt żółtych tonów.




Ja mam cerę normalną, tego BB używam na "gołą" twarz, bez bazy czy kremu pod spód.
Ma bardzo fajną konsystencje, nie jest zbyt wodnista, ani bardzo gęsta, przypomina po prostu zwykły krem do twarzy. Nie zasycha bardzo szybko, dzięki czemu możemy go rozsmarować bez obaw o smugi.

Tutaj na poniższym zdjęciu lekko roztarty (tylko weźcie pod uwagę, że to zdecydowanie zbyt dużo kremu jak na tak małą powierzchnię, bo taka ilość wystarczyłaby mi chyba na całą twarz):


A tutaj po dokładniejszym rozsmarowaniu, widać, jak ładnie się dopasował:



A teraz jak ma się rzeczywistość do zapewnień producenta?
Otóż krem dla mnie wystarczająco nawilża, ładnie wyrównuje koloryt. Krycie jest lekkie, ale radzi sobie z moimi wągrami na nosie. Natomiast na popękane naczynka na płatkach nosa zazwyczaj muszę dołożyć drugą, cienką warstewkę. Po użyciu tego BB twarz się nie świeci, faktycznie ładniej wygląda, można powiedzieć, że "promiennie". Któregoś dnia zaważyłam na dłoni po użyciu kremu malutkie drobinki, co mnie trochę zdziwiło, bo na twarzy są one zupełnie niewidoczne.
Plus też za to, że produkt ten zawiera filtr SPF20.


A teraz czas na efekt, czyli moja facjata przed i po. Akurat tego dnia moja cera była w złym stanie, dlatego też dobrze widać jaki efekt daje ten BB krem.

z lewej przed, z prawej po użyciu BB kremu

Tutaj jeszcze w pełnym makijażu:



Podsumowując, polecam ten produkt wszystkim, jeśli lubicie lekkie podkłady a nie oczekujecie dużego krycia. Daje bardzo naturalny efekt, w ogóle nie widać, że mamy jakiś podkład na twarzy. Cena może wydawać się duża - 75 zł, ale należy zwrócić uwagę na to, że mamy tu 50 ml produktu, przy czym zwykle inne podkłady mają po 30 ml. Wydajność też jest duża, ja go używam już 7 miesiąc, przy czym nie zawsze codziennie, dlatego sądzę, że przy ciągłym używaniu starczy na pół roku. Także biorąc to wszystko pod uwagę, ceną nie jest wygórowana.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Avon, Nailwear Pro, Violetta Sparkle

Zanim przejdę do pokazywania lakieru, to najpierw chciałam zapytać, co sądzicie o nowym wyglądzie bloga? Baner i tło wzięłam ze strony http://thecutestblogontheblock.com/ , mają duży wybór wszystkiego do upiększania bloga, jak również różne tutoriale.


To teraz przejdę do opisu lakieru z Avonu w kolorze Violetta sparkle.




Jest to bardzo ciemny fiolet (czasami nawet wydaje się być ciemnym grafitem czy wręcz czarnym) ze złotymi drobinkami, które czasem opalizują na zielono lub pomarańczowo.

Pędzelek typowy dla tych lakierów Avonu, niezbyt gruby, równo ścięty. Konsystencja w sam raz, dobre krycie po dwóch warstwach.


z fleszem

Trwałość bardzo dobra, po 6 dniach nie było praktycznie żadnych ubytków, jedynie na kilku paznokciach po przyjrzeniu się można było dostrzec leciutko starte końcówki.

A co do zmywania - jest nieco trudniej niż przy zwykłych kremowych lakierach, ale na pewno łatwiej niż przy brokatach. Trzeba trochę dłużej przytrzymać namoczony w zmywaczu wacik i potem trochę potrzeć.

I jak Wam się podoba ten kolor? Lubicie lakiery z drobinkami?

czwartek, 21 lutego 2013

Flormar 423

Dziś pokażę Wam lakier Flormar o numerze 423.








Pędzelek jest długi, równo ścięty, nakrętka też jest długa, dzięki czemu łatwo można pomalować paznokcie. Dobre krycie uzyskamy po dwóch warstwach.
Kolor jak widać to taki rozbielony turkus, trochę podobny do Essence C&G 53.





Trwałość również jest dobra, minimalnie starte końcówki pojawiły się jakoś po 3 dniach, przy czym dalej w takim samym stanie miałam ten lakier na paznokciach tydzień, po czym zmyłam.






Jak Wam się podoba taki kolor? Znacie lakiery Flormaru?

poniedziałek, 18 lutego 2013

Orly Flicker

Dziś pokażę Wam dokładniej lakier Orly, który posłużył mi jako bazowy we wzorku w poprzednim poście.





Pochodzi on z kolekcji Fired Up na jesień 2012, a kupiłam go od Sylwii.


Pędzelek klasyczny, cienki, równo ścięty, łatwo się nim maluje.


Do dobrego krycia trzeba dwóch warstw, jednak pod światło nadal widać prześwitujące końcówki (mnie to jednak nie przeszkadza). Natomiast minus za to, że lakier zbąbelkował. Nie wiem, może nałożyłam za grube warstwy? A może to wina lakieru, bo chyba u mnie każdy z metalicznym wykończeniem bąbelkuje. No i trwałość do najlepszych nie należy. Nie wiem jak sam lakier, ale z wzorkami na trzeci dzień mi odprysnął na jednym paznokciu.

Kolor to taki pomarańczowo-rudo-rdzawy, w sumie ciężko go jednoznacznie określić. Posiada w sobie drobinki.

Ale przejdźmy do tego, na co czekacie, czyli jak wygląda na paznokciach.







 I jak Wam się podoba? Macie w swojej kolekcji lakiery Orly?

czwartek, 14 lutego 2013

Walentynkowy manicure

Obchodzicie walentynki?

Widziałam już na Waszych blogach walentynkowe makijaże i manicure, więc jak też postanowiłam coś zmalować.




Jako baza lakier Orly Flicker, na to białym Lovely wzorki zrobiłam sondą z Avonu.

I jak Wam się podoba? Dodam, że to dopiero chyba mój 3 wzorek na paznokciach w życiu :)

środa, 13 lutego 2013

Wyniki rozdania

Wybaczcie za małą zwłokę, ale sprawdzanie wszystkich zgłoszeń zajęło mi sporo czasu. Następnym razem proszę Was o podawanie bezpośredniego linku do udostępnionej informacji na FB, bo przeglądanie Waszej tablicy w poszukiwaniu jednego wpisu to czasem jak szukanie igły w stogu siana.

No ale do rzeczy.

Nagroda główna wędruje do:






oraz z racji tego, że zgłosiło się ponad 50 osób, dodatkową nagrodę niespodziankę dostaje:





Gratuluję zwyciężczyniom i teraz 3 dni czekam na Wasze adresy. Jeżeli ich nie otrzymam - wylosuję kolejne osoby.

Dziękuję wszystkim za udział!

piątek, 8 lutego 2013

Zakupy + przypominajka

Dziś pokażę Wam co kupiłam w Biedronce z walentynkowej oferty oraz z Avonu z katalogu 2/2013.

Najpierw biedronkowe zakupy:



Kupiłam zestaw dwóch żeli Original Source, bardzo lubię ich żele, a tych zapachów jeszcze nie miałam, w dodatku cena za zestaw 10,99 zł więc nie mogłam ich nie wziąć. Poza tym kupiłam peelingi myjące Joanny - kiwi oraz grejpfrut (po 3,49 zł), już dawno miałam je wypróbować i w końcu się na nie skusiłam; odżywkę do rzęs Eveline (8,99 zł) - głównie z ciekawości, że może coś tam zadziała, bo nie narzekam na swoje rzęsy oraz masło do ciała Perfecta (8,99 zł) - dla mamy.

A teraz avonowe zakupy:



Zestaw dwóch tekstylnych koszyczków - już od dawna miałam na nie ochotę, jednak uważałam, ze cena ok. 26 zł to trochę drogo, więc gdy pojawiły się w ofercie netto dla Konsultantek za 14 zł to musiałam je zamówić. Poza tym, a jakże, lakiery - jeden Nailwear pro Violetta sparkle i drugi, nowy kolor z serii Nailwer pro+ Serene, oraz żelową czarną kredkę do oczu Super Shock - już zdążyłam ją dzisiaj przetestować, mam ją na dolnej powiece i dzielnie się trzyma, nic się nie starła ani nie rozmazała no i jeszcze ta czerń!


Na koniec chciałam Wam przypomnieć o moim ROZDANIU.

http://kasiatheweak.blogspot.com/2013/01/rozdanie.html

Jako, że zgłosiło się już ponad 50 osób, zostanie wylosowana dodatkowa osoba, która otrzyma nagrodę niespodziankę. Pamiętajcie, że jak zgłosi się ponad 100 osób - szykuje się kolejna nagroda!


A Wy kupiłyście coś w Biedronce?

środa, 6 lutego 2013

Wibo, Extreme Lashes, pogrubiająca maskara do rzęs

Dziś opiszę Wam tusz do rzęs Wibo, który kupiłam jakiś czas temu, kiedy była promocja -40% na kolorówkę w Rossmannie. Zapłaciłam za niego ok. 6 zł, przy czyn normalnie kosztuje niecałe 10 zł.





8 ml tuszu znajduje się w różowym opakowaniu, co mi się akurat podoba, bo rzuca się w oczy i łatwo go znaleźć w kosmetyczce czy czeluściach szuflady.

Szczoteczka jest z włosia, lekko przewężona na środku. Na początku trochę się jej obawiałam, bo wolę silikonowe, ale nie było czego.






Na początku tusz był lekko mokry, ale spokojnie dało się go używać, nie musiał leżakować.
Na szczoteczkę nabiera się odpowiednia ilość tuszu, którą po jednej warstwie otrzymujemy bardzo dobry efekt. Rzęsy są wydłużone, trochę pogrubione, uniesione i nie sklejone. Czerń również jest ładna. Nie próbowałam nakładania dwóch warstw, bo jedna mi wystarcza. Z resztą same zobaczcie efekt:





Może na tych zdjęciach nie wygląda to spektakularnie, ale na żywo jest lepiej. Szczególnie w porównaniu do opisywanego przeze mnie wcześniej tuszu Avon Super Drama, w którym taki efekt (albo gorszy) uzyskiwałam po dwóch warstwach. Kiedy mi się tamten skończył a zaczęłam malować się tym Wibo, to po prostu był efekt wow.

Dodam jeszcze, że tusz się nie osypuje ani nie kruszy.
Mały minus za to, że powoli zaczyna wysychać. Ile to czasu minęło? Jakieś 2 miesiące?

Ogólnie bardzo polecam, jest to dobry tusz w świetnej cenie, jeśli jeszcze go nie próbowałyście to na pewno warto. Ja jeszcze się skuszę na jego brata Growing lashes, ciekawe, czy jest równie dobry.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Zużycia styczniowe

Witajcie, ja już jestem po wszystkich egzaminach, szczęśliwa i zadowolona, a teraz mam aż 3 tygodnie wolnego. A Wy jeszcze się zmagacie czy też już po sesji?

Pierwsza lutowa notka, więc czas na zużycia styczniowe.







1. Lirene, żel pod prysznic soczyste winogrona - przyjemny, ładnie pachnący, dobrze się pieniący na gąbce i niedrogi.
Czego chcieć więcej od żelu?









2. Body Club, musująca kula do kąpieli owoce tropikalne -  kupiłam ją już dosyć dawno w Biedronce, ale dopiero ostatnio zużyłam. Ogólnie jest średnia, krótko musuje i krótko pachnie (chociaż całkiem ładnie). Lekko zabarwia wodę, nie tworzy piany. Jak jesteśmy w tej wodzie to czuć taką "śliskość" na ciele, jednak po wyjściu i wytarciu się nie czuć specjalnego nawilżenia.








3. Rexona, antyperspirant Aloe Vera -
co tu dużo mówić, jeden z moich ulubionych dezodorantów,
po więcej informacji zapraszam do RECENZJI.












4. L'occitane, peelingujący żel pod prysznic magiczne liście - słabe peelingowanie, raczej należy go traktować jako zwykły żel pod prysznic, ładny zapach.
Poświęcę mu osobną recenzję.













5. Balea, Jeden Tag Shampoo Himbeere - fajny szampon do codziennego używania, jak go ostatnio podsumowałam, taki zwyklaczek-przyjemniaczek.
Po więcej zapraszam do RECENZJI.














6. Avon, Clearskin, Oczyszczający żel do mycia ciała przeciw wypryskom z 2% kwasem salicylowym - bardzo dobry, poradził sobie z moimi krostkami na plecach, które po jakimś czasie od zużycia pierwszej butelki wróciły, jednak w mniejszej ilości i słabiej widoczne.
Zapraszam do RECENZJI.












7. AA, Ciało wrażliwe, odżywczy krem do stóp Zmysłowa Malina - całkiem dobry krem, fajna konsystencja, niezbyt treściwa, niewielka ilość wystarczała do posmarowania obu stóp, jednak trzeba było chwilę poczekać aż się wchłonie. Przyjemny, malinowy zapach. Po użyciu stopy były miękkie i nawilżone, jednak nie jakoś specjalnie odżywione, więc nie sądzę, żeby ten krem nadawał się do bardzo suchej skóry.







8. Cleanic, patyczki kosmetyczne do korekty makijażu i demakijażu - kupiłam je z zamiarem używania przy malowaniu paznokci, kiedy przypadkiem wyjadę pędzelkiem na skórki, jednak do tego ta końcówka jest zbyt miękka. Za to całkiem dobrze się sprawdza przy korekcie makijażu, głównie kreski. Jednak ja równie dobrze sobie radzę zwykłą stroną patyczka, więc nie sądzę, żebym ponownie kupiła ten "wynalazek".




To by było na tyle ze styczniowych zużyć. Dużo tego nie ma, ale zawsze coś.
A Wam jak idzie "denkowanie"?

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...