poniedziałek, 29 września 2014

Wygraj Golden Rose Matte 23 - WYNIKI !!!

Zapraszam Was na szybkie rozdanie, w którym do wygrania jest lakier Golden Rose Matte 23 - neonek niedostępny w Polsce! Opisywałam go TUTAJ i wiem, że Wam się podobał. Dlatego też postanowiłam kupić dodatkowe 2 sztuki i tym samym 2 osoby wygrywają po lakierze!


Zasady są proste: Wystarczy obserwować mojego bloga i zgłosić się w komentarzu! Miło mi będzie, jeśli polubisz mój fanpejdż na Facebooku, zaobserwujesz mnie na Bloglovin' czy Instagramie lub udostępnisz informację o tym rozdaniu.

Rozdanie trwa od dziś. tj. 29.09. do 12.10.2014 r.
Wygrywają dwie osoby wylosowane przez maszynę losującą. :)

Wyniki ogłoszę w ciągu 2 dni od daty zakończenia konkursu i będę czekać 3 dni, aż wygrane osoby zgłoszą się do mnie mailowo. Jeśli nie otrzymam wiadomości, wylosuję kolejną osobę.


Regulamin:
1. Organizatorką rozdania i sponsorem nagrody jest KasiaPL, autorka bloga kasiatheweak.blogspot.com.
2. Rozdanie trwa od 29.09. do 12.10.2014 r. do godz. 23:59.
3. Warunkiem uczestnictwa w rozdaniu jest obserwowanie bloga kasiatheweak.blogspot.com przez GFC i zgłoszenie się w komentarzu.
4. Wygrywają 2 losowo wybrane osoby.
5. W rozdaniu mogą brać udział osoby pełnoletnie. W przypadku niepełnoletniości wymagana jest zgoda rodziców.
6. Nagroda może być wysłana tylko na terenie Polski.
7. Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu 2 dni od daty zakończenia rozdania.
8. Zwycięzca ma 3 dni od publikacji wyników na podanie adresu do wysyłki nagrody na adres email: kasiatheweak@gmail.com.
9. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).


Powodzenia!

-----------------------------------------------------

Uwaga, czas na wyniki rozdania! Werble...

Pierwszym zwycięzcą jest...



A drugi lakier zgarnia...



Gratuluję Wam i czekam na Wasze adresy do wysyłki do końca 17.10.!

piątek, 26 września 2014

Vipera Belcanto 104

Dziś opiszę Wam lakier z Vipery, z kolekcji Belcanto, o numerku 104.



Konsystencja lakieru jest w sam raz, ani za rzadka ani za gęsta. Bardzo dobrze mi się nim malowało bez zalewania skórek, ale może to też zasługa bardzo długiego, cienkiego pędzelka.


Do pełnego krycia potrzebne są 2 grubsze lub 3 cieńsze warstwy. Na moich zdjęciach widzicie trzy, pokryte Poshe.

Kolor 104 to rozbielona pistacja (a może mięta?), mimo tego, że to pastel, to rzuca się w oczy. Bardzo mi się podobało to jak wyglądał na moich paznokciach, aż ciągle na nie zerkałam. :) Jednak na trzeci dzień dodałam do niego zdobienie, ale o tym w innym poście.





 
Jak Wam się podoba ten odcień, też Was urzekł?

środa, 24 września 2014

Orly, Galaxy FX, Intergalactic Space

Dziś pokażę Wam lakier Orly z wiosennej kolekcji Galaxy FX, który udało mi się kupić na wiosennych targach Beauty Forum (a tu już za chwilę będą jesienne!).



Buteleczka typowa dla lakierów Orly, z gumową zakrętką, którą bardzo wygodnie się trzyma.
Pędzelek klasyczny, długi, cienki, równo ścięty - mój ulubiony typ.



Intergalactic Space to bardzo ciemna, prawie czarna baza napakowana mnóstwem brokatu. Znajdziemy tutaj miedziane oraz fioletowo-różowe heksy, drobny, opalizujący na niebiesko pyłek i duże białe kółka, których jest mniej w buteleczce i trzeba je "wyławiać". Ja mając już doświadczenie z Androgynie, najpierw przez pół dnia trzymałam lakier odwrócony "do góry nogami" i jeszcze mocno nim wstrząsałam, dzięki temu też te białe kółka łatwo się nabierały i nakładały po około 3 na paznokieć, ale głównie przy pierwszej warstwie. Dlatego też gdy nałożyłam drugą to trochę poznikały.

I właśnie 2 warstwy potrzebne są do pełnego krycia. Konsystencja lakieru jest dość gęsta, ale nie przeszkadza to w równomiernym malowaniu.
Po pomalowaniu paznokcie są lekko chropowate w dotyku, dlatego też nałożyłam jeszcze warstwę top coatu Poshe, który dodatkowo nadał im szklistego połysku.



Natomiast jeśli chodzi o trwałość, to tutaj mnie trochę zawiódł. Już drugiego dnia widziałam lekko starte końcówki, a na jednym paznokciu odprysk. Nie chciałam jeszcze całości zmywać, dlatego też w tym miejscu domalowałam - całość ładnie się "zgrała" i nie było widać żadnej różnicy. Niestety kolejnego dnia znowu pojawił się odprysk w tym samym miejscu plus jeszcze na drugim paznokciu, choć czasem zastanawiam się, czy to nie wina rękawic motocyklowych, ponieważ często po jeździe zauważam, że mani jest w gorszym stanie. W każdym razie, jeśli ktoś by się chciał bawić w codzienne uzupełnianie ubytków to można by ten lakier dłużej nosić na paznokciach.

A jeśli chodzi o zmywanie, to tu właściwie nie musiałam nic robić, bo czwartego dnia pod prysznicem lakier zaczął mi odchodzić płatami... wystarczyły lekko podważyć i całość schodziła, tak jak bym użyła bazy peel off (a nakładałam pod spód zwykłą odżywkę). Potem niestety miałam trochę podniszczone paznokcie, płytka w kilku miejsca się łuszczyła. Więc tutaj uwaga do tych co twierdzą, że baza peel off niszczy paznokcie - moim zdaniem to nie sama baza, a po prostu zrywanie brokatowego lakieru.





tak łatwo schodzi z paznokcia bez użycia zmywacza

Podsumowując, mnie ten glitter bardzo się spodobał, jest oryginalny, podobnie jak Androgynie kojarzy mi się z rockowym stylem, więc zdecydowanie w moim guście. Szkoda, że trwałością nie grzeszy, więc już znalazł nową właścicielkę. :)
Poza tym mam na sprzedaż także Orly Quite Contrary Berry, jacyś chętni?

A Wy co o nim sądzicie? Fajny, czy może jednak przekombinowany?

poniedziałek, 22 września 2014

Ladycode by Bell, CC krem, kompleksowy fluid upiększający 01 natural

Dziś opiszę Wam mój pierwszy CC krem, który kupiłam w Biedronce. Jest on produkowany przez firmę Bell.


 Fluid znajduje się w odkręcanej tubce stojącej na "głowie".
 Zapewnienia producenta:


Konsystencję ma lekką, dość lejącą, co idzie w parze z zawsze upaćkaną zakrętką. 


Kolor 01 natural, mimo, że jest najjaśniejszy, to jednak do bardzo jasnych nie należy. Po wyciśnięciu z tubki niby mamy ładny, jasny beż, jednak już podczas rozsmarowywania wychodzą z niego ciemniejsze tony.


Krycie ma lekkie, ale dla mnie wystarczające, ładnie ujednolica koloryt skóry, kryje jakieś drobne zaczerwienienia i cienie pod oczami, a na moje popękane naczynka na płatkach nosa zwykle muszę dołożyć jeszcze cieniutką warstwę.
Wykończenie jest ładne, nie jest to mocne rozświetlenie, ani płaski mat. Jednak po jakimś czasie zaczyna mi się świecić nos i broda, mimo, że ogólnie problemów ze świeceniem nie mam, dlatego też zwykle nakładam jeszcze puder, również po to, aby wygładzić twarz, ponieważ po użyciu fluidu zostaje wyczuwalna warstewka.

Ja zwykle maluję się w sztucznym świetle, gdzie wszystko wygląda pięknie, więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy później przeglądam się w lusterku w samochodzie i widzę marchewkę na twarzy! Niestety, ten fluid się utlenia i wychodzi z niego pomarańczka, więc dla bladziochów zdecydowanie odradzam, chyba, że chcecie sobie "opalić" twarz.

Tutaj możecie zobaczyć na dłoni po kilku minutach od nałożenia:


Na twarzy, gdy jest lepiej rozsmarowany, może nie jest to aż tak widoczne, ale jednak. Próbowałam to uchwycić na zdjęciu, ale oczywiście aparat tego nie wyłapuje, na żywo twarz jest jeszcze bardziej ciemniejsza.

z lewej chłodne, z prawej cieplejsze oświetlenie
Podsumowując, ten CC krem byłby nawet fajny, gdyby nie to ciemnienie. Nie wiem, czy oryginalny Bell tak samo się sprawuje, bo o nim czytałam raczej dobre recenzje i nigdzie nie było o utlenianiu... Może wersja dla Biedronki jest jakaś lipna? Jednak zużyję ją, bo teraz gdy się opaliłam to nawet mi pasuje. Jednak jeśli macie bardzo jasną karnację to nie kupujcie tego fluidu.

piątek, 19 września 2014

Golden Rose Holiday 78

Dziś opiszę Wam neonowy piasek z Golden Rose, w kolorze, który niestety w Polsce nie jest dostępny - ja go kupiłam w Gruzji.



Buteleczka prostokątna mieszcząca 11,3 ml lakieru, z kwadratową zakrętką, która dobrze leży w dłoni.
Pędzelek nieco szerszy, równo ścięty.



Konsystencja w sam raz, nie za gęsta ani niezbyt rzadka, dobrze się maluje bez zalewania skórek.
Jedna warstwa już dobrze kryje i jeśli macie krótkie paznokcie to na pewno Wam wystarczy. Ja jeszcze pod światło widziałam lekkie prześwity więc dodałam drugą warstwę.
Lakier bardzo szybko wysycha, piaskowa struktura szybko się uwidacznia i po ok. 10 minutach lakier jest całkowicie utwardzony. W dotyku jest lekko chropowaty, co ja bardzo lubię. :) Może zdarzyć się, że drobinki nam się zbiorą na brzegu paznokcia, więc aby o nic nie zahaczać lepiej je od razu spiłować (szczególnie jeśli planujecie zakładać rajstopy).


Kolor 78 to taki brzoskwiniowo-pomarańczowo-łososiowaty odcień, najczęściej chyba jednak pomarańczowy. Wydaje mi się, że jest podobny do Lovely Ibiza 3. Zawiera w sobie srebrny shimmer, widoczny szczególnie w buteleczce, a na paznokciach daje leciutki połysk.




Po dwóch dniach postanowiłam dodać do niego zdobienie, wykorzystując białe piegi i złote ćwieki, które udało mi wygrać u puszki. Nie wiedziałam, co innego mogę z nich wykombinować, więc też postawiłam na kwiatki. Później zorientowałam się, że nawet lakier bazowy też mam pomarańczowy, tak jak i puszka. Nie chciałam aż tak wszystkiego kopiować, jakoś samo wyszło. ;p Na wierzch dodałam bezbarwny lakier Safari, dlatego piaskowy efekt nie jest już tak dobrze widoczny.



Dwa piegi z prawej ręki mi odpadły następnego dnia, ale widocznie jakoś źle się przyczepiły, bo potem jeszcze raz przykleiłam je na kropelkę bezbarwnego lakieru i na wierzch jeszcze grubą warstwę i trzymały się dzielnie. Nawet przetrwały szorowanie garów.





Jak Wam się podoba taki neonowy piasek? Moim zdaniem super się prezentuje! I z ćwiekami fajnie się komponuje. :)

środa, 17 września 2014

Avene, Cleanance Expert, emulsja przeciw niedoskonałościom

Pamiętacie moją relację z czerwcowej konferencji Avene? Został nam wtedy przedstawiony nowy produkt, "koń trojański", który od września pojawił się w sklepach. Ja go używam już ponad 2 miesiące, więc zapraszam na recenzję.



Emulsja Cleanance Expert przeznaczona jest do umiarkowanego stadium trądziku, na krostki i zaskórniki. Ja co prawda nie mam tłustej cery, ale za to mam zaskórniki (czarne kropki) na nosie, więc liczyłam, że emulsja je zmniejszy.

Emulsja znajduje się w miękkiej tubce, łatwo wycisnąć odpowiednią ilość produktu poprzez niewielki dziubek.


Konsystencja produktu jest lekka, łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania. Emulsja nadaje się pod makijaż, praktycznie od razu możemy przystąpić do nakładania podkładu.


Ja oprócz na nos, stosowałam emulsję także na czoło i brodę, gdzie czasem się zdarza, że mi wyskoczy jakaś "niespodzianka". Czy coś zdziałała? Otóż niestety nie. Nie zmniejszyła ilości zaskórników - jak były tak są nadal. Nie zauważyłam także, aby wpływała na szybsze gojenie zmian.

Skład dla zainteresowanych:


Podsumowując, u mnie ten "koń trojański" niestety się nie sprawdził. Nie zmniejszył zaskórników, a głównie na to liczyłam. Może u osób z cerą tłustą by coś lepiej zdziałał, chociażby pomagając redukować sebum - polecam przeczytać recenzję Innookiej.

wtorek, 16 września 2014

Wakacje 2014 - Gruzja

Kto mnie uważnie śledził ten wie, że wakacje spędziłam w Gruzji. Zwiedziłam dużo, więc raczej nie będę Was katować opisami co robiłam każdego dnia, bo za dużo by to zajęło... ;p Za to będzie dużo zdjęć!

Pewnie też wiecie, jeśli obserwujecie mnie na instagramie, że na tydzień do Tbilisi przyleciała Cat, a ja byłam jej przewodnikiem (zdjęcia na instagramie ohasztagowane #kotpodróżnik #kasiaprzewodnik). Także zapraszam na jej bloga na relację z wycieczki oraz opis gruzińskiej kuchni.

A teraz, uwaga, moje zdjęcia! Pod każdym będzie podpis co się na nim znajduje, abyście mieli jakieś pojęcie co oglądacie. Na początek zdjęcia z Tbilisi, potem z różnych wycieczek.

Plac Wolności w Tbilisi z widokiem na ratusz oraz pomnik św. Jerzego zabijającego smoka

Pałac prezydencki

Park Europy

z Ronaldem Reganem

Most Pokoju

tu byłam, czyli podpis złożony na moście Barataszwili :)

z Parku Europy można dojechać kolejką na wzgórze Narikala

budynek parlamentu
Sameba - największa cerkiew w Gruzji, trzecia najwyższa prawosławna świątynia na świecie

takie tak "artystyczne" zdjęcie z Samebą w tle

stadion Dinamo Arena

gruzińskie piwo Natakhtari

Tbilisi Beer Festival zaliczony
Jezioro Żółwie
Tbiliskie Morze

pomnik "Historia Gruzji"

Matka Gruzji - w lewej ręce trzyma puchar wina, którym wita przyjaciół, a w prawej miecz dla wrogów



w parku rozrywki na górze Mtacminda

zaliczyłam swój pierwszy raz na rollercoasterze - fajnie było!

koło widokowe

Mziuri Park

widok na miasto z twierdzy Narikala


wodospad

ZOO
a tu już gdzieś w drodze, krowy to bardzo częsty widok i oczywiście one mają pierwszeństwo ;)
Gremi

jezioro Bazaleti

jezioro Bazaleti

Kodżori

Kodżori

w parku Borżomi, gdzie znajduje się źródło znanej wody o tej samej nazwie

katedra Sweti Cchoweli w Mcchecie

forteca Rabati w miejscowości Achalciche

widok na Signagi - miasto miłości

Upliscyche - starożytne skalne miasto, z ok. V w. p.n.e.

Upliscyche

Vardzia - kolejne skalne miasto, wybudowane dla królowej Tamar, gdzie miała 365 komnat

Vardzia
widok na górę Kazbek, niestety za chmurami :(

w tle miejscowość Gergeti


w drodze do Dawid Garedży


Dawid Garedża - kompleks monastyrów z VI w.

na granicy dwóch państw - po mojej prawej stronie Gruzja, a po lewej Azerbejdżan

knajpa Oasis Club otwarta przez Polaków w miejscowości Udabno (po drodze do Dawid Garedży), na środku pustkowia... polecam spróbować sera sulguni z miętą!


Na koniec jeszcze Wam pokażę zakupy z Gruzji, te kosmetyczne (bo oczywiście przywiozłam także wino - gruzińskie najlepsze! oraz ser sulguni).

góra moja, czyli produktów do włosów mam chyba na pół roku... ;p dół w większości nie mój

a to już moje gagatki, recenzja GR Matte 21 - TUTAJ, GR Matte 23 TUTAJ a Flormarów TUTAJ

Jak Wam się podoba Gruzja? Może ktoś z Was tam był? Jak Wam minęły wakacje?

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...