środa, 19 listopada 2014

Pharmaceris N, delikatna pianka wzmacniająca naczynka do mycia twarzy i oczu

Dziś opiszę Wam moją pierwszą piankę do mycia twarzy. Polubiłam tę formę aplikacji, ostatnio opisywałam Wam także piankę do mycia rąk.



Pianka znajduje się w plastikowej, przezroczystej buteleczce, widać ile produktu nam zostało.

Aplikator dozuje odpowiednią ilość pianki (jedno naciśnięcie wystarczy), która starczała mi do umycia całej twarzy. Konsystencja pianki jest lekka (podobna jak przy piance do mycia rąk), przy myciu twarzy czuć taką kremowość.


Pianka Pharmaceris N przeznaczona jest do cery naczynkowej. Ja co prawda takiej nie mam, więc nie wypowiem się czy faktycznie wzmacnia naczynka. Mogę natomiast powiedzieć, że bardzo dobrze sobie radzi z demakijażem twarzy. Podkład, puder, róż czy bronzer jej nie straszne. Nie wysusza skóry, twarz po użyciu jest gładziutka.

Jeśli chodzi o wydajność to jest bardzo dobra. Myślałam, że pianka starczy mi na krótko, a jednak używałam jej i używałam, a ona ciągle nie mogła się skończyć, więc raczej tu jest tak samo jak w przypadku żeli.

Skład dla zainteresowanych:


Podsumowując, bardzo polubiłam tę piankę. Jest delikatna a zarazem skuteczna, zmywa makijaż twarzy. Chętnie się skuszę na inne pianki, spodobała mi się ta forma aplikacji. 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Wibo, Leather nail polish, lakier do paznokci imitujący efekt skóry, nr 4

Dziś pokażę Wam dość "świeży" lakier, od niedawna dostępny w szafach Wibo - lakier imitujący efekt skóry.



Pędzelek klasyczny, cienki, równo ścięty.
Konsystencja w sam raz, ani za rzadka ani za gęsta. Nawet kwadratową zakrętkę dobrze mi się trzymało i wygodnie malowało.


Do pełnego krycia potrzebne są 2 warstwy i tyle widzicie na zdjęciach. Kolor nr 4 to czerń. Wysychanie w normalnym tempie, myślę, że tak ok. 20 minut mu potrzeba. Struktura szybko się ujawnia, ale spodziewałam się bardziej piaskowego efektu. Tutaj jest tak hmm... trochę jak odgnioty od pościeli. Więc można się szybko kłaść spać po pomalowaniu bo potem i tak nie będzie widać różnicy. ;p









Czy to jest jednak ten skórzany efekt? Jak dla mnie nie do końca im to wyszło, a ciągłe skojarzenia z odciskami psuły mój zmysł estetyczny. Dlatego postanowiłam dodać do niego złote trójkątne ćwieki i całość nabłyszczyłam topcoatem Poshe.





Co sądzicie o takim skórzanym efekcie? Może bardziej Wam się podoba wersja z ćwiekami? Ja bardzo lubię czarne paznokcie, więc dobrze mi się je nosiło.

czwartek, 13 listopada 2014

Lovely, Pastel Green, zielony pastelowy eyeliner do oczu

Dziś opiszę Wam mojego letniego ulubieńca, ale na pewno teraz też będę go używać, w końcu trzeba jakoś rozchmurzyć deszczową jesień. Mowa o pastelowym zielonym eyelinerze do oczu z Lovely.


Opakowanie również ma w takim kolorze, z czerwonymi napisami. Dno jest płaskie, dzięki czemu można go postawić.

Pędzelek cienki, odpowiednio giętki, łatwo nim namalować kreskę.


Pigmentacja średnia, dla lepszego efektu trzeba nałożyć dwie warstwy, po pierwszej widoczne są prześwity. Dla mnie to nie jest problemem, najpierw rysuję kreskę na jednym oku, potem na drugim i znów wracam do pierwszego (już podeschniętego), przejeżdżając jeszcze raz.


Kolor jest cudowny! Zielony pastelowy, a zarazem neonowy! Od razu się w nim zakochałam. I jeszcze tak wygodnie się nim maluje, a to wszystko za jakieś 8 zł.
Sam dobrze wygląda na powiece, ale ja lubię go łączyć z czarnym eyelinerem i wtedy mam podwójną czarną-zieloną krechę (ostatnio często tak robię również z innymi kolorowymi linerami).
Na powiekach utrzymuje się cały dzień, ale ogólnie u mnie wszystko dobrze się trzyma.


Poniższe 2 zdjęcia autorstwa Cat :*



Podsumowując, eyeliner ten stał się szybko jednym z moich ulubionych, nie tylko za sprawą świetnego koloru, ale i wygody w malowaniu. Szkoda, że nie ma więcej kolorów.

A Wy co sądzicie o takim kolorze eylinera? Lubicie szaleć z kolorowymi krechami?

poniedziałek, 10 listopada 2014

Avon Gel Finish Orange Crush & Barry M Amethyst Glitter

Dziś opiszę Wam kolejny lakier z Avonu z kolekcji Gel Finish, tym razem Orange Crush. Poprzednio pokazywałam Royal Vendetta - KLIK oraz Fabulous - KLIK. Postanowiłam go połączyć z glitterem Barry M.


Pędzelek typowy dla lakierów z Avonu, szerszy, równo ścięty.
Konsystencja w sam raz, ani za rzadka ani za gęsta, dobrze mi się malowało bez zalewania skórek.


Już jedna warstwa lakieru dobrze kryje, ale do pełnego krycia potrzebne są 2 warstwy i tyle widzicie na zdjęciach, dodatkowo pokryte warstwą Poshe, aby uniknąć pościelowych odgniotów.
Kolor Orange Crush to typowa, kremowa pomarańczka.
Trwałość bardzo dobra, piątego dnia zauważyłam lekko starte końcówki na jednej dłoni.


Barry M Amethyst Glitter to brokat zatopiony w bezbarwnej bazie. Znajdują się w nim niebieskie, fioletowe, różowe, złote i czarne heksy różnej wielkości.


Pędzelek klasyczny, cienki, równo ścięty. Nabiera się na niego raczej mało brokatu.


W zależności od tego jak go nakładamy może nam posłużyć jako top bądź jako samodzielny lakier. Ja tutaj na zdjęciach mam 4 warstwy a to tylko dlatego, że obrałam złą metodę nakładania. Zaczęłam od zwykłych pociągnięć pędzelka i wtedy właśnie mało brokatu się nakłada, może służyć jako lakier nawierzchniowy. Dopiero ostatnią warstwę nałożyłam poprzez ciapanie miejsce po miejscu i to był dobry sposób. Myślę, że gdybym od razu tak zrobiła to 2 warstwy by spokojnie wystarczyły. Drobinki nie haczą, ale i tak dołożyłam na wierzch warstwę Poshe, ponieważ lakier był dość długo plastyczny.
Trwałość dobra, piątego dnia na kciuku zauważyłam spory odprysk, ale dało się go łatwo "załatać".
Jeśli chodzi o zmywanie, to ty podobnie jak w przypadku Orly Intergalactic Space, podczas kąpieli wystarczyło trochę podważyć i lakier schodził płatami. Fajne takie brokaty, co nie trzeba ich zmywać. :)







Jak Wam się podoba podoba pomarańczka i glitter? Co sądzicie o ich połączeniu?

piątek, 7 listopada 2014

Domowa maseczka do włosów z żółtka, miodu i oliwy

Jakiś czas temu opisywałam wam mleczną maskę do włosów Kallos i wspomniałam, że czasem urozmaicam ją czymś z lodówki. Byłyście ciekawe co i jak, więc zapraszam na opis domowej maski do włosów.
Korzystałam z przepisu anwen, trochę zmodyfikowanego, ponieważ ja nie dodałam nafty ani witaminy E.


Do zrobienia maki potrzebne nam będą:

  •     1 żółtko
  •     łyżeczka miodu
  •     1/2 łyżeczki oliwy z oliwek
  •     1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
  •     2 łyżeczki maski Kallos Latte
  •     1/2 łyżeczki olejku rycynowego
  •     kilka kropel soku z cytryny

Wszystko razem mieszamy i nakładamy na włosy. Całość przykrywamy foliowym czepkiem i grubym ręcznikiem (można go wcześniej podgrzać w mikrofalówce). Ja trzymam taką maskę na włosach około 1 godziny, potem myję włosy szamponem Babydream - bardzo dobrze sobie radzi - i nakładam jeszcze lekką odżywkę, co by potem nie mieć problemów z rozczesaniem włosów.



Jakie było moje zdziwienie po pierwszym użyciu tej maski!
Po wyschnięciu włosy są oczywiście mięciutkie, wygładzone, śliskie w dotyku, prezentują się bardzo dobrze, jak po najlepszej masce czy odżywce (lepiej niż po samym Kallosie). Są sypkie, nie obciążone (ale nakładam maskę tylko na długość od ucha w dół), a przy tym w dotyku są takie jakby bardziej "mięsiste". Uwielbiam ten efekt. :)

Poniżej włosy po użyciu maski, po prawej zdjęcie z fleszem.






































Maski nie stosuję za często (anwen nie zaleca), przeważnie raz czy dwa razy na miesiąc sobie o niej przypominam. I za każdym razem cieszę się ze świetnych w dotyku włosów. Polecam wypróbować!

środa, 5 listopada 2014

Zakupy październikowe

W poprzednim poście mogliście poczytać o październikowych zużyciach, a dzisiaj zapraszam Was na skromne zakupy z zeszłego miesiąca.

Na początek lakierowe zakupy na OLX:


Lakiery Nails inc. tylko po 6 zł! Wybrałam Denim effect, Floral, Fibre optic i dwa Latex effect.

Szybki swatch Fibre optic:


Skromne zakupy z Rossmanna:


Alterra, rumiankowy balsam do ust (5,99 zł) - już go kiedyś opisywałam (KLIK), do ust sprawdzał się bardzo dobrze, ale tym razem używam go na brwi, może coś pomoże i mi się zagęszczą; oraz Wibo glamour satin nr 3 (6,99 zł).

Darmowa próbka perfum Yodeyma, można jeszcze zamawiać na stronie producenta. Są to odpowiedniki różnych perfum, moja wersja Acqua to odpowiednik Giorgio Armani Acqua Di Gioia. Lekki, świeży zapach, dość długo się utrzymuje, ubrania pachną jeszcze na drugi dzień.


Zakupy w SuperPharm podczas promocji -40% na kosmetyki kolorowe:


Maybelline, żelowy eyeliner - mój ulubieniec, szłam głównie po niego (15,59 zł);
Rimmel Stay Matte puder, podobno dobry (14,99 zł);
Ziaja, dwufazowy płyn do demakijażu - od razu coś do mycia pędzelka po eyelinerze (5,99 zł);
Rexona, antyperspirant - także moje ulubione, używam ciągle tylko zmieniam wersje zapachowe (7,99 zł);
Life patyczki kosmetyczne (2,49 zł);
Evree Max repair, serum do rąk (3,99 zł) - mam nadzieję, że okaże się dobre na zimę.

I to tyle jeśli chodzi o nowości z zeszłego miesiąca. Jak widzicie tym razem wydałam bardzo mało! Niezmiernie się cieszę z tego powodu. Trzeba wykańczać zapasy a nie ciągle kupować nowe rzeczy.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Zużycia październikowe

Kolejny miesiąc za nami, kolejne produkty zużyte, więc czas pokazać co udało mi się zdenkować w październiku.




Produkt, o którym chętnie czytaliście, czyli bardzo dobry i tani krem do twarzy, bardzo wydajny.

Pełna recenzja --> KLIK









Bardzo dobry szampon, dobrze się pienił, oczyszczał. Po nim miałam ładnie odbite od nasady włosy. Nie wzmagał przetłuszczania.


Pełna recenzja --> KLIK










Po użyciu włosy były mięciutkie, wygładzone, ale przy tym nie obciążone. Razem z szamponem tworzyła zgrany duet.
Plus za bardzo ładny zapach w obu produktach i śliczne opakowania.


Pełna recenzja --> KLIK










To mleczko to częsty bywalec w mojej łazience. Jest tanie, bardzo dobrze zmywa makijaż oczu, nie powoduje efektu "zamglenia", nie zostawia tłustej warstwy.


Pełna recenzja --> KLIK 









5. Abercrombie&Fitch, żel pod prysznic Trafford Prep


Prezent, który koleżanka mi przywiozła z USA. Bardzo fajny żel, dobrze się pienił, niewielka ilość wystarczała do umycia. Ładny zapach, taki perfumowy, kwiatowo słodki, ale jednocześnie świeży.

BTW. Szkoda, że u nas nie ma A&F, zawsze mi się podobały ich bluzy.










6. Pharmaceris N, delikatna pianka wzmacniająca naczynka do mycia twarzy i oczu

Moja pierwsza pianka do mycia twarzy. Bardzo ją polubiłam i o dziwo okazała się wydajna. Dobrze zmywała wszystko z twarzy.
Poświęcę jej osobną recenzję.












7. Softino, cotton pads


Na koniec kolejny łazienkowy stały bywalec, czyli płatki kosmetyczne z Lidla. Bardzo je lubię, są dość cienkie, ale dobrze zszyte i dzięki temu nie rozwarstwiają się.








I na tym koniec. Jak zwykle moje zużycia są dość małe, ale dla mnie to normalna ilość. I jak możecie zauważyć są tutaj same dobre produkty, żadnego bubelka w tym miesiącu nie było.

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...