Korzystałam z przepisu anwen, trochę zmodyfikowanego, ponieważ ja nie dodałam nafty ani witaminy E.
Do zrobienia maki potrzebne nam będą:
- 1 żółtko
- łyżeczka miodu
- 1/2 łyżeczki oliwy z oliwek
- 1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
- 2 łyżeczki maski Kallos Latte
- 1/2 łyżeczki olejku rycynowego
- kilka kropel soku z cytryny
Wszystko razem mieszamy i nakładamy na włosy. Całość przykrywamy foliowym czepkiem i grubym ręcznikiem (można go wcześniej podgrzać w mikrofalówce). Ja trzymam taką maskę na włosach około 1 godziny, potem myję włosy szamponem Babydream - bardzo dobrze sobie radzi - i nakładam jeszcze lekką odżywkę, co by potem nie mieć problemów z rozczesaniem włosów.
Jakie było moje zdziwienie po pierwszym użyciu tej maski!
Po wyschnięciu włosy są oczywiście mięciutkie, wygładzone, śliskie w dotyku, prezentują się bardzo dobrze, jak po najlepszej masce czy odżywce (lepiej niż po samym Kallosie). Są sypkie, nie obciążone (ale nakładam maskę tylko na długość od ucha w dół), a przy tym w dotyku są takie jakby bardziej "mięsiste". Uwielbiam ten efekt. :)
Poniżej włosy po użyciu maski, po prawej zdjęcie z fleszem.
Maski nie stosuję za często (anwen nie zaleca), przeważnie raz czy dwa razy na miesiąc sobie o niej przypominam. I za każdym razem cieszę się ze świetnych w dotyku włosów. Polecam wypróbować!
Widać, że służy Twoim włosom :) Na moich raczej by się nie sprawdziła ze względu na wysoką zawartość protein, a moje włosy tego nie lubią.
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś zrobić ... ;)
OdpowiedzUsuńzrobię na pewno, bo włosy mi się coś osłabiły :)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie robiłam sama takich rzeczy... a pewnie są skuteczne!
OdpowiedzUsuńTo już wiem dlaczego masz takie piękne, lśniące wlosy :)
OdpowiedzUsuńślicznie włosy po niej wyglądają, kiedyś próbowałam takiej maseczki :)
OdpowiedzUsuńAle masz śliczne włosiska, jakie lśniące i gładziutkie :)
OdpowiedzUsuńMam maskę Kallos, w sumie dawno jej nie używałam, skorzystam z Twojego przepisu przy następnym myciu i zafunduję włosom taką miksturę, bo wszystkie składniki mam w domu. :)
OdpowiedzUsuńOj coś czuję, że zapiszę sobie przepis i będę używać raz/dwa na miesiąc :D
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTo muszę wypróbować skoro polecasz :D
OdpowiedzUsuńZnam i lubię, tylko bardzo często nie chce mi się jej robić, wiem jestem leniwa :/
OdpowiedzUsuńMnie za bardzo obrzydza żywe żółtko, nie dałabym rady.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tak prosty przepis! Musze kiedyś wypróbować :D
OdpowiedzUsuńmasz piękne włosy, kiedyś robiłam różne eksperymenty z maseczkami domowej roboty, teraz swoje jedynie olejuję.
OdpowiedzUsuńLubię maskę z oleju rycynowego, żółtka i cytryny, ale wypróbuję mieszankę z tego przepisu :) Lubię robić różne mazidła do włosów :)
OdpowiedzUsuńRobiłam kiedyś bardzo podobną maseczkę i byłam zadowolona z efektów :)
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie robiłam moim włosom takiej maski, ale może kiedyś sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńŁadne masz włosy :)
Bardzo lubię takie maseczki ;)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować takiej maski! :) Twoje włosy są piękne :)
OdpowiedzUsuńRobiłam kiedyś podobną maseczkę na włosy, ale chyba jeszcze naftę oczyszczoną się dawało i chyba przez nią włosy były nie fajne , sztywne i szybko się przetłuszczały; Twoje włosy pięknie wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńzrobie dzis sobie taką! Wlasnie taka ;) Swietnie sie blyszczą! Pięknosci!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za maskami do włosów ze składnikami z lodówki. ;/
OdpowiedzUsuńTez mam kallosa; często dodaje do masek olejki ;)
OdpowiedzUsuńOj z mąką ziemniaczaną to ja jeszcze nie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuńBoskie masz włosy!
OdpowiedzUsuńefekt mnie rozłożył, chyba też muszę taką maskę zacząć robić! <3
OdpowiedzUsuń