wtorek, 16 września 2014

Wakacje 2014 - Gruzja

Kto mnie uważnie śledził ten wie, że wakacje spędziłam w Gruzji. Zwiedziłam dużo, więc raczej nie będę Was katować opisami co robiłam każdego dnia, bo za dużo by to zajęło... ;p Za to będzie dużo zdjęć!

Pewnie też wiecie, jeśli obserwujecie mnie na instagramie, że na tydzień do Tbilisi przyleciała Cat, a ja byłam jej przewodnikiem (zdjęcia na instagramie ohasztagowane #kotpodróżnik #kasiaprzewodnik). Także zapraszam na jej bloga na relację z wycieczki oraz opis gruzińskiej kuchni.

A teraz, uwaga, moje zdjęcia! Pod każdym będzie podpis co się na nim znajduje, abyście mieli jakieś pojęcie co oglądacie. Na początek zdjęcia z Tbilisi, potem z różnych wycieczek.

Plac Wolności w Tbilisi z widokiem na ratusz oraz pomnik św. Jerzego zabijającego smoka

Pałac prezydencki

Park Europy

z Ronaldem Reganem

Most Pokoju

tu byłam, czyli podpis złożony na moście Barataszwili :)

z Parku Europy można dojechać kolejką na wzgórze Narikala

budynek parlamentu
Sameba - największa cerkiew w Gruzji, trzecia najwyższa prawosławna świątynia na świecie

takie tak "artystyczne" zdjęcie z Samebą w tle

stadion Dinamo Arena

gruzińskie piwo Natakhtari

Tbilisi Beer Festival zaliczony
Jezioro Żółwie
Tbiliskie Morze

pomnik "Historia Gruzji"

Matka Gruzji - w lewej ręce trzyma puchar wina, którym wita przyjaciół, a w prawej miecz dla wrogów



w parku rozrywki na górze Mtacminda

zaliczyłam swój pierwszy raz na rollercoasterze - fajnie było!

koło widokowe

Mziuri Park

widok na miasto z twierdzy Narikala


wodospad

ZOO
a tu już gdzieś w drodze, krowy to bardzo częsty widok i oczywiście one mają pierwszeństwo ;)
Gremi

jezioro Bazaleti

jezioro Bazaleti

Kodżori

Kodżori

w parku Borżomi, gdzie znajduje się źródło znanej wody o tej samej nazwie

katedra Sweti Cchoweli w Mcchecie

forteca Rabati w miejscowości Achalciche

widok na Signagi - miasto miłości

Upliscyche - starożytne skalne miasto, z ok. V w. p.n.e.

Upliscyche

Vardzia - kolejne skalne miasto, wybudowane dla królowej Tamar, gdzie miała 365 komnat

Vardzia
widok na górę Kazbek, niestety za chmurami :(

w tle miejscowość Gergeti


w drodze do Dawid Garedży


Dawid Garedża - kompleks monastyrów z VI w.

na granicy dwóch państw - po mojej prawej stronie Gruzja, a po lewej Azerbejdżan

knajpa Oasis Club otwarta przez Polaków w miejscowości Udabno (po drodze do Dawid Garedży), na środku pustkowia... polecam spróbować sera sulguni z miętą!


Na koniec jeszcze Wam pokażę zakupy z Gruzji, te kosmetyczne (bo oczywiście przywiozłam także wino - gruzińskie najlepsze! oraz ser sulguni).

góra moja, czyli produktów do włosów mam chyba na pół roku... ;p dół w większości nie mój

a to już moje gagatki, recenzja GR Matte 21 - TUTAJ, GR Matte 23 TUTAJ a Flormarów TUTAJ

Jak Wam się podoba Gruzja? Może ktoś z Was tam był? Jak Wam minęły wakacje?

piątek, 12 września 2014

Ciapki i kreseczki

W poprzednim poście pokazywałam Wam biel i teal z Flormaru i wspomniałam, że po dwóch dniach dodałam do nich zdobienie, więc oto i ono.


Zobaczyłam je u ewlyn i tak mi się spodobało, że musiałam je wykonać u siebie, tylko zmieniłam kolorystykę. Wystarczy nam jedynie gąbeczka, ciap ciap, potem cienki pędzelek i czarny lakier, którym robimy kreseczki. Oczywiście mi kreseczki wyszły trochę za grube, ale i tak całość mi się podobała. Prosto i efektownie.



Na powyższym zdjęciu widać mój "warsztat" w tle, czyli co wykorzystałam:
Flormar Matte M01, Flormar Matte M05, Golden Rose Rich Color 35, Essence gel-look top coat, cienki pędzelek i kawałek gąbki.




paznokcie pozdrawiają znad jeziora Sioni w Gruzji :)

Jak Wam się podoba to zdobienie? Myślę, że jak by zrobić je w zieleniach to by przypominało kiwi. Na pewno jeszcze wypróbuję z innymi kolorami.

środa, 10 września 2014

Flormar Matte M01 & M05

Dziś pokażę Wam dwa matowe lakiery z Flormaru. Pamiętam, że o bieli czytałam wcześniej u puszki i wiedziałam, że muszę ją kupić, a przy okazji do koszyka wpadł drugi kolor.



M01 (o nazwie White Board) to czysta biel. Konsystencja raczej z tych ciut gęstszych, 2 warstwy potrzebne są do pełnego krycia. Lakier dość szybko wysycha, więc trzeba szybko malować, nie ma czasu na poprawki. Natomiast jeszcze przez jakiś czas jest plastyczny. U mnie niestety pojawiły się pęcherzyki powietrza. :/ Jeśli szukacie idealnej bieli ta może się sprawdzić, ale ja bym wolała dodać na wierzch jakiś wysuszacz.


M05 to ciemny niebieski z nutą zieleni, taki "teal". 1 warstwa bardzo dobrze kryje i tyle widzicie na zdjęciach. Już dawno nie miałam jednowarstwowca! Tym kolorem malowało mi się lepiej niż bielą. I utwardził się szybciutko. Wykończenie nie jest bardzo matowe, raczej lekko satynowe.


Buteleczki tych lakierów są dość wysokie, z długą zakrętką. Pędzelki klasyczne, cienkie, równo ścięte.

Po dwóch dniach dodałam do nich zdobienie, ale o nim w następnym poście.



Co sądzicie o tych lakierach? Lubicie takie niebiesko-zielone odcienie?

poniedziałek, 8 września 2014

MUA, Blusher, róż do policzków Lolly

Dziś opiszę Wam róż do policzków w kamieniu firmy MakeUp Academy. Kupiłam go w mintishop za niecałe 6 zł i uważam to za świetną inwestycję.



Wybrałam kolor Lolly, czyli pomarańczkę, chociaż w zależności od światła ma też lekkie, różowawe nuty, czyniąc całość bardziej koralową, brzoskwiniową.
Róż zawiera w sobie malutkie drobinki, które uwidoczniają się w słońcu, ładnie rozświetlając policzek.



 
 Pigmentacja bardzo dobra. Ja używam do nakładania pędzla Hakuro H24, wystarczy, że raz "przejadę" po różu i już mam odpowiednią ilość produktu. Na twarzy dobrze się rozciera, nie tworzy plam. Utrzymuje się cały dzień, nie blaknie, nawet podczas upałów (testowałam go przy około 40 stopniach!).

Może na zdjęciach tego nie widać, ale opakowanie różu jest bardzo małe. Ja jak go otrzymałam to zdziwiłam się, że aż tak. Jak macie jakiś większy pędzel to może być problem. Poza tym otwieranie nie należy do najłatwiejszych, zawsze się obawiam o złamanie paznokcia. Ale wybaczam mu to.


Podsumowując, jak najbardziej polecam Wam ten róż! Cena bardzo niska, a jakość bardzo dobra. Jak będziecie coś zamawiać w sklepach internetowych z kosmetykami, to dodajcie do koszyka także ten róż.

piątek, 5 września 2014

Avon, Gel Finish, Royal Vendetta

Dziś pokażę Wam lakier z Avonu z kolekcji Gel Finish. Pierwszy raz widziałam lakiery z tej serii na blogu Joanny i wybrałam sobie 3 kolory, które najbardziej mi się spodobały. Dziś pokażę Wam jeden z nich -  Royal Vendetta.



Ja jako fanka niebieskości nie mogłam go nie kupić, szczególnie, że podobnego odcienia raczej w swojej kolekcji nie miałam. Według Joanny to błękit królewski, ja bym powiedziała, że ma w sobie też coś z błękitu paryskiego, ale ogólnie prościej ujmując niech będzie chabrowy. :)

Pędzelek typowy dla lakierów Avonu, szerszy, równo ścięty.
Konsystencja w sam raz, chociaż może ciut w stronę gęstszej niż rzadszej.


Do pełnego krycia potrzebne są 2 warstwy i radzę nakładać cienkie, ponieważ tam gdzie dałam grubiej to niestety pojawiły się drobne pęcherzyki powietrza, na szczęście widoczne tylko z bliska po mocnym przyjrzeniu się.
Lakier bardzo ładnie błyszczy, faktycznie wykończenie można nazwać żelowym. Specjalnie nie nakładałam top coatu, żeby potem Wam pokazać jak sam lakier się prezentuje. Niestety wysychanie nie należy do szybkich. Po ok. 20 minutach sprawdziłam dotykając palcem i jeszcze został ślad, a po kolejnych 20 minutach (czyli w sumie ok. 40 minut od pomalowania) położyłam się spać i rano niestety obudziłam się z odgniotami z pościeli.

Powyższe zdjęcia bez topu, co by Wam zaprezentować połysk, ale odciski nieco psują efekt.
Kolejne zdjęcia już po nałożeniu Poshe, który ładnie całość ujednolicił.







Jeszcze dwa zdjęcia z instagrama:

 http://instagram.com/p/oQfWTOl1q2/?modal=true
tutaj również ten sam lakier na paznokciach u stóp

http://instagram.com/p/oNvmNkl1qz/?modal=true

Po kilku dniach postanowiłam dodać "marynarskie" zdobienie, do którego zainspirowała mnie ewlyn.



I jak Wam się podoba ten lakier? Według mnie kolor jest piękny!

środa, 3 września 2014

Eveline, Slim Extreme 4D, diamentowe serum wyszczuplające antycellulit z kwasem hialuronowym

Dziś opiszę wam serum Eveline z serii 4D. Ma ono redukować cellulit i tkankę tłuszczową, pobudzać krążenie i modelować sylwetkę. Ile w tym prawdy?



Producent pisze, że serum zawiera mikrokryształy diamentu. Należy przez to rozumieć, że produkt jest naładowany srebrnym brokatem. Mnie to się jakoś szczególnie nie podoba, wolę produkty bez takich bajerów. Konsystencja jest lekka, łatwo się rozsmarowuje i dość szybko wchłania, pozostawiając na ciele te nieszczęsne drobinki.


O dziwo po posmarowaniu nie czułam tego "przyjemnego uczucia chłodzenia". Może były za duże upały? (ostatnie 2 miesiące spędziłam w miejscu, gdzie temperatura wynosiła prawie 40 stopni) Zimą pewnie bym się trzęsła z zimna.

Jedna tubka starczyła mi na około miesiąc codziennego używania na noc (na nogi i pośladki), więc wydajność oceniam jako dobrą. Skóra po użyciu była gładka, nawilżona, lekko ujędrniona. Nie zauważyłam zmniejszenia cellulitu, ale też przy tym nie ćwiczyłam, więc nie oczekiwałam cudów.

Skład dla zainteresowanych: 


Podsumowując, to serum 4D sprawdziło się u mnie tak samo jak i inne produkty tego typu (np. serum 3D również z Eveline, serum z Lirene czy Nuxe). Lekkie ujędrnienie, wygładzenie. Myślę, że będę wracać jednak do serii 3D, bo tutaj mnie już irytowały te srebrne drobinki.

poniedziałek, 1 września 2014

Lovely, curling pump up, maskara podkręcająca i unosząca rzęsy

Dziś opiszę Wam tusz do rzęs z Lovely, który zbiera bardzo pozytywne opinie w blogosferze. Czy jest jeszcze ktoś, kto o tym tuszu nie słyszał?



Maskara znajduje się w żółtym opakowaniu, które z daleka rzuca się w oczy, łatwo znaleźć je w kosmetyczce czy w szufladzie. Mnie się podoba. 

Szczoteczka jest silikonowa (plastikowa?), łukowato wygięta, najeżona krótkimi ząbkami. Takie najbardziej lubię. Nabiera się na nią odpowiednia ilość tuszu.


Producent twierdzi, że jest to maskara podkręcająca i unosząca rzęsy. I muszę przyznać, że to prawda, choć moje rzęsy są z natury trochę uniesione, to ten tusz dodatkowo je podkręca. Poza tym wydłuża, dobrze podkreśla każdą rzęsę, raczej nie skleja (na samym początku czasem mu się zdarzało). Byłam z niego zadowolona jeszcze przed używaniem Revitalasha, ale potem kiedy moje rzęsy się wydłużyły tusz dawał na nich jeszcze lepsze efekty! Pięknie wydłużone, rozdzielone rzęsy, które wyglądają prawie jak przedłużane. Nie zauważyłam pogrubienia, no ale nie taka jego rola.
Tusz utrzymuje się cały dzień, nie kruszy się ani nie osypuje. Używałam go jakieś 3 miesiące i po tym czasie był już podeschnięty, więc czas się go było pozbyć. Ale szczoteczkę sobie zostawiłam.

Czas na efekty na zdjęciach:










Podsumowując, bardzo dobry i tani tusz. Nie wiem, jak by się sprawdził na krótkich rzęsach, ale na średnio długich i długich świetnie się prezentuje. Niecałe 10 zł to nie duży wydatek, więc polecam wypróbować. Szczególnie, jeśli lubicie silikonowe szczoteczki, wtedy musicie się na niego skusić!

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...