Dziś opiszę Wam eyeliner w żelu z Maybelline. Sama się sobie dziwię, dlaczego jeszcze do tej pory nie pojawiła się jego recenzja, skoro jest on moim ulubieńcem od ponad pół roku. Wcześniej kupiłam w jakimś sklepie internetowym żelowy eyeliner z Essence, ale musiał być stary, ponieważ był twardy, nie dało się go dobrze nabrać na pędzelek i tylko mnie zraził do tego typu produktów. Później zaczęłam czytać recenzje tego z Maybelline i postanowiłam wypróbować. I to była świetna decyzja!
Eyeliner znajduje się w odkręcanym słoiczku. Razem z nim w pudełeczku dostajemy pędzelek.
Pędzelek jest zaokrąglony na końcu, dość twardy i zbity. Nabiera się na niego dużo produktu i raczej da się nim zrobić tylko grubą kreskę. Poza tym może się zdarzyć, że nałożymy dużo produktu w jednym miejscu, a przy przeciągnięciu po powiece zrobi się kreska z prześwitami.
Dlatego wolę stosować skośny pędzelek z Essence, widoczny na poniższym zdjęciu (notabene chyba muszę kupić nowy, bo z tego zaczyna wychodzić włosie).
Konsystencja eyelinera jest odpowiednia, dość miękka, niektórzy określają ją jako "masełkowata", łatwo nabiera się na pędzelek.
Kreska po narysowaniu jest intensywnie czarna, nie blaknie, nie kruszy się, utrzymuje się cały dzień a nawet dłużej, kilka godzin snu jej nie straszne (ale ja nie mam problematycznych powiek). Przy przypadkowym potarciu powieki też nic się nie ściera.
Producent pisze, żeby po użyciu pędzelek czyścić chusteczką. Jak dla mnie samą chusteczką nie da rady, zawsze używam do tego płynu dwufazowego. Natomiast do demakijażu oczu używam mleczka i eyeliner ładnie schodzi.
Używam tego produktu na pewno od ponad pół roku a jeszcze go mam trochę w słoiczku, także wydajność jest bardzo dobra!
Kosztuje on chyba nieco ponad 30 zł, ja go kupiłam na promocji -40% więc się bardzo opłacało.
Jak wygląda na powiece już mogliście zobaczyć nie raz w moich postach, chociażby np. przy opisie tuszu Lovely, ale wrzucę jeszcze jedno przykładowe zdjęcie:
Lubicie żelowe eyelinery? Może macie innego ulubieńca?