Dziś opiszę Wam bardzo znaną żółtą tubkę, "balsam gwiazd". Czy jest jeszcze jakaś osoba, która nie zna Carmexa?
Ja Carmexa używam tylko zimą, pewnie dlatego, że pierwszy raz go używałam właśnie jak był śnieg na dworze i tak też mi się kojarzy, jakoś latem mi nie pasuje jego używanie, bo od razu czuję zimę. :D
Używam wersji w tubce, taka mi najbardziej odpowiada, łatwo wycisnąć odpowiednią ilość i bezpośrednio nałożyć na usta bez używania palca. Miałam kiedyś sztyft, ale jednak wolę tubkową konsystencję. Poza tym w sztyfcie często się psuł mechanizm wykręcania, dało się wykręcić, ale wkręcić już nie.
Wersja jaśminowa super pachnie, faktycznie jak jaśminowa zielona herbata i w ogóle nie czuć kamfory. Smaku brak. Natomiast po nałożeniu występuje charakterystyczne mrowienie ust.
Balsam dobrze chroni przed mrozem, wiatrem, ładnie nabłyszcza usta, dzięki czemu nie trzeba już używać błyszczyka. Nie wiem, jak się sprawdzi w przypadku suchych i popękanych ust. Ja raczej problemu z ustami nie mam, z resztą na noc używam zawsze jakieś inne balsamy (np. masełko Nivea), a Carmex przed wyjściem na dwór.
Wiem natomiast, że Carmex sprawdza się też wtedy, kiedy czuję, że zaraz mi wyskoczy "zimno", wtedy smaruję to miejsce kilka razy dziennie i opryszczka się nie pojawia. Kiedyś mama do mnie przyszła już z dosyć sporym zimnem na wardze, pytała, czy mam jakąś maść. Dałam jej Carmexa, smarowała nim kilka razy dziennie i chyba jakoś po 2 - 3 dniach wszystko jej zeszło.
Wiem natomiast, że Carmex sprawdza się też wtedy, kiedy czuję, że zaraz mi wyskoczy "zimno", wtedy smaruję to miejsce kilka razy dziennie i opryszczka się nie pojawia. Kiedyś mama do mnie przyszła już z dosyć sporym zimnem na wardze, pytała, czy mam jakąś maść. Dałam jej Carmexa, smarowała nim kilka razy dziennie i chyba jakoś po 2 - 3 dniach wszystko jej zeszło.
Skład dla zainteresowanych:
Podsumowując, bardzo lubię używać Carmexa jako zabezpieczenie ust przed czynnikami zewnętrznymi. Na pewno podczas kolejnej zimy skuszę się na następne opakowanie balsamu w żółtej tubce.
ooo, właśnie mi się skończyła moja standardowa "edycja", a jaśmin uwielbiam, więc muszę się rozejrzeć. mi dla odmiany bardziej pasuje sztyft ;) wiesz, czy ten zapach występuje też w sztyfcie?
OdpowiedzUsuńOj nie wiem niestety, ale chyba nigdy sztyft nie rzucił mi się w oczy, chociaż z drugiej strony też jakoś specjalnej uwagi na niego nie zwracałam bo wolę tubkę :)
UsuńMi w Carmexach nie odpowiada smak, jest strasznie gorzki, przed jedzeniem czy piciem muszę wycierać usta :( Jak do tej pory miałam 3 wersje: klasyczną w słoiczku - najlepsza, bez gorzkiego posmaku, truskawkową i właśnie jaśminową - obie były okropne. Carmexy mają chyba tyle samo zwolenników co przeciwników ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też niestety nie lubię smaku, jest tyle przyjemniejszych, ładniej pachnących zapachów w innych mazidłach, ze nie wrócę do Carmexu :)
Usuńmiałam, ale dla mnie ten jaśminowy smak i zapach był zbyt mocny, wolę klasyczną wersję :)
OdpowiedzUsuńW takim smaku jeszcze nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo lubiłam Carmex, ale chyba za długo go stosowałam bo mi zbrzydł ;) Co prawda tego smaku nie miałam, ale raczej już się nie skusze, chyba że kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie próbowałam żadnego carmexa, naczytałam się tylu sprzecznych opinii, że wolę nie ryzykować :D
OdpowiedzUsuńMarke znam ale przyznam szczerze ze nigdy nei uzywalam :)
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam Carmexa, miałam tubkę i sztyft, później jakoś zaprzestałam go używać.
OdpowiedzUsuńmam sztyft z tej firmy i jestem zadowolona :) fakt zima najlepiej sie sprawdza
OdpowiedzUsuńNie lubię tubkowych wersji Carmexa ;)
OdpowiedzUsuńJa po bardzo pozytywnych opiniach w necie robiłam dwa podejścia do Carmexu ale niestety u mnie się nie sprawdził :( Żałuję.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś w słoiku i mam teraz ten sam jaśminowy w tubce (wygrałam go). Carmex faktycznie dobrze pielęgnuje usta i magicznie zapobiega opryszczce, ale dla mnie nie do przejścia jest ten mentol i mrowienie - nienawidzę! Stosuję czasem jak mam duży problem z ustami, żeby wykończyć go.
OdpowiedzUsuńMam tą wersję, jednak ja zdecydowanie wolę używać Carmexa w lato, to mrowienie niestety mi przeszkadza ;)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać ale Carmexa jeszcze nie używałam a to ze względu na masę innych pomadek, smarowideł do ust - czekam na jakieś zużycie a wtedy zaopatrzę się w którąś wersję:)
OdpowiedzUsuńzielonej herbaty nie znam, mam wiśniową i chwalę sobie, truskawkowa mniej mi przypasował
OdpowiedzUsuńMam tą wersję, ale niestety na mrozy był dla mnie za słaby.
OdpowiedzUsuńczy one działają podobnie jak Blistex? Przyznam, że jeszcze nigdy nie próbowałam Carmex, jakoś opakowanie mi się nie podoba:P
OdpowiedzUsuńpewnie podobnie, ja za to Blistexa nie miałam ;)
UsuńJa ciągle mówię i mówię, że wypróbuje Carmex i ciągle zapominam ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Camrexa! Ale nie zimą - to mrowienie sprawia, że jest mi jeszcze zimniej! ;) Wolę też ten w sztyfcie, dużo wygodniejszy w używaniu i ma dla mnie fajniejszą konsystencję. Mechanizm mi jak na razie działa super, ale mam cały czas trochę Carmexa wysuniętego, ale tylko tak, żeby nie dotknąć wieczka. Dzięki temu kręcę raz na dłuższy czas, aplikuję szybko, wszystko super ^^
OdpowiedzUsuńMiałam tylko próbkę jakiegoś Carmexa, ale nie podbiła mojego serca...
OdpowiedzUsuńSzczerze pisząc to nie miałam jeszcze Carmexu, zawsze skusi mnie coś innego do zakupu...
OdpowiedzUsuńmiałam kilka wersji carmexu ale tej jeszcze nie mialam:)
OdpowiedzUsuńnie bardzo go lubię:/
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam niczego z Carmex
OdpowiedzUsuńJa zawsze mam w sztyfcie ;) nigdy mi się mechanizm nie zepsuł ;p
OdpowiedzUsuńodkąd wprowadzili te zapachowe wersje to ciągle mam którąś kupić i wypróbować, ale mój sztyft nie chce się skończyć ;p
ja się z nim nie polubiłam i Oxybenzone w składzie mnie odstrasza :(
OdpowiedzUsuńZnam, ale nigdy nie miałam!:)
OdpowiedzUsuńhttp://fashionable.com.pl/
Nie miałam, ale jakoś mnie nie kuszą carmexowe błyszczyki, chyba jednak wolę w sztyfcie ;)
OdpowiedzUsuńLubię produkty do pielęgnacji ust od CARMEX - tej wersji jeszcze nie miałam,ale podstawowa bardzo dobrze się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńKurcze chyba jestem jedyna, która nigdy nie trzymała Carmexu w reku :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
miałam wiśniową też w tubce :-) lubiłam go i pewnie jeszcze kupię, ale jak dla mnie bez szału ;-) zauważyłam, że potem musiałam coraz częściej smarować, żeby uzyskać jakiś efekt ;-)
OdpowiedzUsuńOryginalny i wiśniowy Carmex kompletnie nie podeszły mi do gustu. Wersję jaśminową ratuje zapach, ale to charakterystyczne szczypanie i konsystencja nie skłaniają mnie do kolejnych zakupów ;)
OdpowiedzUsuńMiałam go, lubiłam to mrowienie...ale usta szybko się do niego przyzwyczaiły i po pewnym czasie przestał na nie tak rewelacyjnie działać :(
OdpowiedzUsuńo nie wiedziałam że jest też jaśmin :D ja mam obecnie waniliowy czy tam śmietankowy w sztyfcie, zapach średni i mam wrażenie że krócej trzyma się na ustach niż oryginał
OdpowiedzUsuń