piątek, 8 sierpnia 2014

Promoto-Promoto XY13 i XY15 - prezentacja i recenzja płytek

Dziś pokażę Wam moje dwie płytki do stempli od Promoto-Promoto. Każda płytka kosztuje 14,90 zł i dołączony do nich jest dwustronny stempel i zdrapka. Stempla nie testowałam, bo mam swój ulubiony z Ebaya (podróbka Kanda, która po spiłowaniu świetnie się sprawdza, więcej info u B.).

Przez te płytki ostatnio stemplowanie bardzo mnie wciągnęło! Mojej mamie też się spodobały i teraz ciągle prosi mnie o zrobienie "stempelków". ;)

Płytki przychodzą do nas zabezpieczone niebieską folią, którą oczywiście należy zdjąć przed pierwszym użyciem. Na moich płytkach znajdują się po 42 całopaznokciowe wzory, o wymiarach około 1,3 x 1,7 cm (niektóre 1,2 x 1,6 cm), dla mnie te wymiary są odpowiednie.

 Na początek zbliżenie na płytkę XY13.


I odbite kilka przykładowych wzorów (do stemplowania tutaj użyłam lakieru Colour Alike 496 Bamberka). Na lekkie plamy nie zwracajcie uwagi, to tylko moja nieudolność w zdrapywaniu, ale już doszłam do wprawy. Podobają mi się tutaj kwiatki (te 3 od lewej na kartce), cytrynki, babeczka, strzałki i liście.


Kolejna płytka to XY15.


Jeden wzór się powtarza - cytrynki. Ale poza tym reszta jest inna, mnie się podobają szczególnie buźki, sowy (które już pokazywałam w poprzednim poście) i puzzle - z nimi planuję niedługo zrobić mani.


Jak widzicie wzorki odbijają się bardzo dobrze, w większości są odpowiednio wydrążone. Znajduje się tu też kilka słabiej odbijających się, ale generalnie jest dobrze! Uważam, że te płytki są idealne na początek przygody ze stemplowaniem. Są tanie, dobrze się odbijają. Czego chcieć więcej?

Teraz jeszcze Wam pokażę kilka przykładowych mani wykonanych dzięki tym płytkom. Na początek sowy, które pokazywałam w ostatnim poście.

http://kasiatheweak.blogspot.com/2014/08/stemplowe-sowy-z-pytki-promoto-promoto.html

A teraz jeszcze dwa wzorki na paznokciach mojej mamy:

kropki z płytki XY15

kwiatki z płytki XY13
Powyższe kwiatki wylądowały też na moich paznokciach, ale o tym będzie oddzielny post. W ogóle szykujcie się na wysyp stemplowych mani! :)

I co ja jeszcze mogę powiedzieć, polecam te płytki!
A Wy je znacie, macie, lubicie?

wtorek, 5 sierpnia 2014

Stemplowe sowy z płytki Promoto-Promoto XY15

W poprzednim poście pokazywałam Was holosia z Colour Alike i wspomniałam, że dodałam do niego stemplowe zdobienie, więc oto i ono.


Jako lakier bazowy - wspomniany Colour Alike 517 boso po łące, a stemplowałam różowym Rimmelem 60 seconds 323 don't be shy - świetnie się do tego nadaje! Sowy pochodzą z płytki Promoto-Promoto XY15. 
Jak chcecie to w następnym poście przybliżę Wam te płytki, bo są naprawdę bardzo dobre i warto o nich wspomnieć. Na koniec dodałam warstwę top coatu Essence gel-look. Polecam go do stempli bo nie rozmazuje ich.

http://instagram.com/p/ql-ke5l1rk/?modal=true

Powyższe zdjęcie pochodzi z mojego Instagrama (zapraszam - KLIK), widać na nim cały "warsztat". Dzięki niemu udało mi się wygrać w konkursie Rimmela!





I jak Wam się podoba taki mani? Mnie mimo wszystko wydaje się delikatny, bo trzeba było się przyjrzeć, aby dostrzec, że to są sowy. :)

piątek, 1 sierpnia 2014

Colour Alike, 517 - boso po łące

Dziś pokażę Wam kolejny lakier z letniej holograficznej kolekcji Colour Alike (poprzedni "żółty" 515 - TUTAJ). Tym razem kolor się zgadza z tym, jak jest przedstawiany na stronie colorowo.


Kolor już ma swoją nazwę - boso po łące. A jest to taka trawiasta zieleń, nieco szmaragdowa, mnie kojarzy się trochę smoczo. W cieniu jak to zwykle bywa lakier wygląda po prostu jak z dodatkiem jednokolorowych drobinek, natomiast w słońcu wychodzi w niego efekt holo. I to nie byle jaki! Drobinki naprawdę ślicznie się mienią na różne kolory.



Pędzelek klasyczny, cienki, równo ścięty. Konsystencja w sam raz, ani za rzadka ani za gęsta. Dobrze się maluje, już jedna warstwa ładnie kryje, ale do pełnego krycia potrzebne są 2 warstwy i tyle widzicie na zdjęciach.
Wysychanie szybkie, po ok. 15 minutach od pomalowania lakier był już utwardzony.
Warto wspomnieć, że podczas malowania i jeszcze przez jakiś czas później lakier cukierkowo pachnie.

Po dwóch dniach dodałam do niego stemplowe zdobienie, ale o tym w następnym poście.







I jak Wam się podoba ten zielonek? Bo mnie bardzo! Po rozczarowaniu żółtkiem ten mnie znów nastroił pozytywnie do lakierów Colour Alike.

środa, 30 lipca 2014

Dove, Go fresh, pomegranate & lemon verbena, antyperspirant w aerozolu

Dziś opiszę Wam mój pierwszy antyperspirant w sprayu firmy Dove. Do tej pory zwykle sięgałam po Rexonę, z której byłam bardzo zadowolona (recenzja), ale postanowiłam wypróbować coś innego.


Wybrałam wersję o zapachu granatu i werbeny cytrynowej. Zapach ten bardzo mi się spodobał, jest słodkawy, na początku wydaje się mocny (ale nie dusi), jednak po chwili lekko zanika i potem już go mocno nie czuć, nie koliduje z perfumami.

Aerozol dobrze psika, ani razu mi się nie zaciął. 


Producent zapewnia, że antyperspirant:
Zawiera 1 mleczka nawilżającego oraz witaminę E, pielęgnując skórę pod pachami i zapewniając uczucie świeżości przez cały dzień. 0% alkoholu, 48h ochrona przed poceniem.

Oczywiście na dwudniową ochronę nie ma co liczyć, ale przez cały jeden dzień (czyli powiedzmy te 12 godzin) chroni bardzo dobrze. Nawet po wysiłku fizycznym nie czuć brzydkiego zapachu. Przed wydzielaniem potu nie chroni, ale to nie jest bloker. Antyperspirant jest łagodny dla skóry i można go użyć od razu po depilacji, nie podrażnia.
Mały minus za to, że czasem pod pachami widziałam białą powłoczkę (pewnie osad z talku), ale nie w takiej ilości, jak to kiedyś u mnie robił spray Nivea.  

Skład dla zainteresowanych:


Podsumowując, to bardzo dobry antyperspirant. Skuteczny, ładnie pachnie, jest łagodny dla skóry. Zachęcił mnie do wypróbowania innych sprayów z Dove.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Bath & Body Works, Sweat Pea, mydło w piance

Dziś opiszę Wam mydło w piance z Bath & Body Works, które od dawna mnie ciekawiło, ale normalna cena jest według mnie dużo za duża (29 zł), więc kupuję tylko podczas promocji. Swoją drogą to kolejny produkt w piance, który gości w mojej łazience, po piance do mycia twarzy i do higieny intymnej. Ciekawe do czego jeszcze mogą wymyślić piankę?


Opakowanie mydła jest plastikowe, przezroczyste, dzięki czemu widzimy, ile produktu nam zostało.
Pompka nie zacina się, jedno naciśnięcie zapewnia sporą ilość piany, która spokojnie starczy na umycie dłoni. Dla mnie nawet czasami wydaje się jej za dużo, więc wyciskam pół pompki.

Obawiałam się, że wydajność będzie słaba, a jednak już długo go używam, więc myślę, że jest tak samo jak w przypadku zwykłych mydeł w płynie.


Pianka dobrze oczyszcza dłonie, zarówno z brudu jak i brzydkich zapachów. Nie wysusza dłoni.

Moja wersja zapachowa Sweat Pea ładnie pachnie, owocowo, ale właśnie tak trochę "mydlanie" mi się kojarzy, że np. nie wyobrażam sobie używania perfum o tym zapachu.

Skład dla zainteresowanych:


Podsumowując, mydło w piance bardzo dobrze się u mnie sprawdza. Sama pianka to fajny bajer, na szczęście działanie jest dobre i co najważniejsze mydło moich dłoni nie wysusza. Na pewno jeszcze podczas wyprzedaży zaopatrzę się w inne zapachy.

piątek, 25 lipca 2014

KIKO Cupcake 658 Pineapple

Dziś pokażę Wam kolejny lakier KIKO z kolekcji Cupcake, tym razem nr 658 Pineapple. Poprzednio pokazywałam truskawkę - TUTAJ, oraz jaśmin - TUTAJ.



Pędzelek nieco szerszy niż normalnie, równo ścięty, wygodnie się nim maluje.
Konsystencja lakieru należy raczej do tych gęstszych.

Do pełnego krycia potrzebne są 2 warstwy. Po pierwszej jeszcze są prześwity, ale druga wszystko ładnie zakrywa.


Kolor 658 został nazwany ananasem, chociaż według mnie mógłby być bananem, ponieważ kojarzy mi się z bananowym shake'iem. Żółta piaskowa baza zawiera w sobie pomarańczowe i ciemne (szare/czarne) drobinki.


Lakier szybko wysycha, po około 5 minutach od pomalowania piaskowa struktura jest ładnie widoczna i lakier już praktycznie utwardzony, więc szybko możemy wracać do innych zajęć. W dotyku lakier jest lekko chropowaty, co ja bardzo lubię i często wtedy dotykam swoje paznokcie. :)
Podobnie jak w przypadku truskawki może zdarzyć się, że drobinki nam się zbiorą na brzegu paznokcia, więc aby o nic nie zahaczyć lepiej je od razu spiłować.

Trwałość bardzo dobra, dopiero po 5 dniach zauważyłam lekko starte końcówki.





Jak Wam się podoba ananasek? Mnie bardzo, na pewno teraz latem będzie często gościł na moich paznokciach (ta jasne, wmawiaj sobie, kiedy ostatnio malowałaś paznokcie dwa razy tym samym lakierem?), na opalonych dłoniach będzie super wyglądał.

wtorek, 22 lipca 2014

Catrice, Eyebrow Set, zestaw do stylizacji brwi

Dziś opiszę Wam paletkę cieni do brwi Catrice, na którą skusiłam się, gdy w Naturze zabrakło żelu do stylizacji brwi. Muszę przyznać, że chyba jestem z niej jeszcze bardziej zadowolona niż z żelu, mimo, że musimy poświęcić trochę więcej czasu na malowanie.



W paletce znajdują się 2 cienie, jaśniejszy i ciemniejszy. Mamy tutaj również lusterko oraz wysuwaną kasetkę, w której znajduje się pęseta oraz pędzelek i mała szczoteczka. Duży plus za te przybory w zestawie, ponieważ są naprawdę przyzwoite.


Na początku używałam tego dołączonego pędzelka i nie narzekałam, ale po jakimś czasie przerzuciłam się na skośny z Essence. Natomiast szczoteczki używam cały czas, najpierw przed pomalowaniem przeczesuję nią brwi, potem je maluję właśnie wspomnianym pędzelkiem z Essence a potem znów przeczesuję, zbierając nadmiar cieni.


Cienie mają bardzo dobrze dobrane kolory. Jasny jest naprawdę jasny, taki popielaty, dobrze nadaje się do wypełniania brwi i daje bardzo naturalny efekt, jednak jak dla mnie trochę za jasny, ponieważ mam ciemne włosy i oczekuję przyciemnienia brwi, więc pewnie nada się dla blondynek. Natomiast jeśli chodzi o ciemniejszy to mam wrażenie, że sam jest dla mnie nieodpowiedni, troszkę za ciemny i czasem wychodzą z niego ciepłe tony, dlatego też mieszam oba kolory i wtedy uzyskuję idealny odcień, chłodniejszy, lekko szarawy.

Na zdjęciach od lewej jasny cień, w środku ciemny a z prawej wymieszane, nałożone pędzelkiem.



Cienie utrzymują się cały dzień, nie blakną, nie ciemnieją, nie ścierają się, nawet po potarciu brwi ręką. Może się zdarzyć, że przy nakładaniu troszkę się będą osypywać, ale mnie to się zdarza rzadko, poza tym łatwo można nadmiar zdmuchnąć. Cieni używam od jakichś dwóch miesięcy a zużycie jest niewielkie, więc na pewno jeszcze starczą mi na długo.

A teraz efekty na brwiach, najpierw jedna umalowana a druga nie, chyba widać różnicę?


I obie pomalowane:


Podsumowując, paletka spisuje się bardzo dobrze. Uzyskuję nią naturalny efekt, kolor pasuje do moich włosów, a twarz od razu inaczej wygląda. Teraz bez pomalowanych brwi czuję się "goło". Polecam Wam wypróbować ten zestaw do stylizacji brwi, kosztuje ok. 16 zł, a jest świetny! Dla początkujących także, ja nigdy wcześniej nie używałam cieni do brwi a z tymi od razu się polubiłam.

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...