Jak wiecie do demakijażu zwykle używam mleczek (moje
ulubione
z Biedronki), ale jako, że popularne są teraz dwufazówki, postanowiłam
jakąś wypróbować.
Może zacznę od opakowania - wieczko z typowym dla Lirene
wgłębieniem, żeby łatwo było otworzyć. Dziurka, przez którą wylewamy płyn jest
dosyć mała, ale i tak łatwo wylać go obok wacika, przez co zawsze trochę się
zmarnuje.
Przed użyciem musimy potrząsnąć opakowaniem, aby warstwy
się połączyły.
A teraz pokażę Wam jak działa ten płyn.
Na ręku
mam od lewej: tusz Maybelline One by one, kredkę arabski kohl i kredkę Avon
glimmestick diamonds.
A teraz po przyłożeniu nasączonego płynem wacika na 10
sekund i lekkim przeciągnięciu:
Tutaj tusz wygląda na niekoniecznie domyty, ale weźcie pod uwagę, że nałożyłam go bardzo dużo, przy czym na oku, gdy mamy jedną czy dwie warstwy to ze zmyciem nie ma problemu. Cienie, eyelinery również bardzo dobrze zmywa, nie rozmazuje.
Po zmyciu makijażu zostawia tłustą warstewkę, która po
jakichś 5 minutach się wchłania. Jednak ja zwykle jej nie zostawiam, zawsze
potem jeszcze przemywam oczy wodą.
Płyn nie podrażnia, nie szczypie w oczy, nie powoduje
"zamglenia".
Według mnie to bardzo dobra dwufazówka, świetnie się sprawdza i mimo mojego uwielbienia do mleczek, pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę.
A Wy
używacie płynów dwufazowych? Macie jakiś ulubiony?