Dziś opiszę Wam pomarańczowe masło do ciała Babuszki Agafii, które kupiłam sobie podczas pobytu w Gruzji. Kosztowało mnie w przeliczeniu jakieś 12 zł, więc żal by było nie wziąć. :P
Masło znajduje się w plastikowym, odkręcanym opakowaniu.
Po odkręceniu mamy jeszcze plastikowe zabezpieczenie, które chroni zakrętkę przez zabrudzeniem.
Masło jest koloru jasno pomarańczowego. Konsystencja faktycznie gęsta, ale dobrze się rozsmarowuje na skórze.
Wchłania się dość szybko, oczywiście nie ekspresowo jak niektóre balsamy, więc chwilkę można poświęcić na masaż. Po posmarowaniu zastaje na skórze delikatna warstewka, jednak nie tłusta. Dzięki niej czuję, że moje łydki są nawilżone, bo masła głównie używałam na nie. Można smarować po depilacji, masło dobrze łagodzi. Skóra po użyciu jest gładka, ostatnio jakoś miałam przesuszone łydki i po tym maśle wszystko wróciło do normy, przesuszenia zniknęły.
Przy takim używaniu masło jest bardzo wydajne.
Jeśli chodzi o zapach, to nie jest taki jak się spodziewałam. Jest delikatny, bardziej ziołowy (może to zasługa widniejącego w składzie wosku z kwiatów albo rokitnika), ja tu cytrusów w ogóle nie wyczuwałam.
Skład dla zainteresowanych:
Podsumowując, masło sprawdza się bardzo dobrze. Nawilża, niweluje przesuszenia, a przy tym nie jest tłuste. W polskich sklepach internetowych jest po ok. 16 zł (za 300 ml), moim zdaniem warto wypróbować!
Nic nie miałam z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tego masełka.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńnie znam tego produktu
OdpowiedzUsuń_______________________________
stylizacja z wyprz za Grosze
WWW.JUSTYNAPOLSKA.BLOGSPOT.COM
chętnie wypróbowałabym, lubię takie konsystencje produktów :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie konsystencje.. do tego fajna cena :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię masła, sięgam po nie znacznie częściej niż po balsamy. I jakie duże opakowanie! :)
OdpowiedzUsuńSama dopiero zaczynam z moim blogiem, ale gdy znajdziesz chwilę, zapraszam :)
www.kosmetyczna-podroz.blogspot.com
Babuszka gora
OdpowiedzUsuńLubię takie masełka ;) szkoda, że nie pachnie tak jakby się można było spodziewać ; obecnie używam masełka grejpfrutowego z firmy Fennel i pachnie nieziemsko ;)
OdpowiedzUsuńBabuszka :D Nie znam ;)
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś się na nie skuszę i wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMam je w zapasie ale zapach przypadł mi do gustu najmniej wśród trzech dostępnych. Wersja muszkatołowa rządzi :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś skuszę się na rosyjskie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńU mnie w sklepie był za 11 złotych, ale zdecydowałam sie na to amarantusowe i zobaczymy co to bedzie :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie zapasy to bym się skusiła. Jakoś nigdy nie zwracałam uwagi na takie smarowidła rosyjskie. Zawsze to coś do włosów lub twarzy...
OdpowiedzUsuńcena ok, lubię gęste i dobrze skoncentrowane kosmetyki
OdpowiedzUsuńBardziej niż masła preferuję olejki
OdpowiedzUsuńKusza mnie te masła ;)
OdpowiedzUsuńKuszące... tylko szkoda, że ja tak bardzo nie lubię się smarować ;)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie treściwe smarowidła, zwłaszcza w okresie zimowym :)
OdpowiedzUsuńciekawe to masło :))
OdpowiedzUsuń