wtorek, 22 września 2015

MUA Undressed - dżinsowy makijaż

Dziś pokażę Wam kolejny makijaż zmalowany paletką MUA Undressed. Poprzedni - TUTAJ. Tym razem postawiłam na niebieski odcień, taki dżinsowy (chociaż na oku wyszedł jak szary). Inspirowałam się tym makijażem wykonanym przez Natalię, tylko u mnie wyszło jakoś delikatniej, mimo użycia bazy pod cienie.








Do zrobienia makijażu użyłam:
Ladycode CC krem;
MUA Undressed - cień nr 12 ruchoma powieka od zewnętrznej strony do połowy i załamanie oraz dolna powieka również połowa, cień nr 9 ruchomowa powieka i dolna druga połowa, cień nr 2 na środek ruchomej powieki, cień nr 1 do rozcierania w załamaniu i do rozświetlenia wewnętrznego kącika oraz pod łuk brwiowy;
Maybelline eyeliner w żelu do zrobienia kreski;
Linia wodna kredka Avon Super Shock;
Tusz do rzęs Rimmel Lash accelerator endless (zapomniałam go zamieścić na zdjęciu);
Cienie do brwi Catrice Eyebrow set;
usta szminka w kredce Astor Soft Sensation lipcolor butter 008 hug me.



Jak Wam się podoba taki mejkap?

piątek, 18 września 2015

Color Club, Otherworldly

Dziś pokażę Wam lakier Color Club, który udało mi się tanio kupić na targach Beauty Forum. Color Club - Otherworldly, który pochodzi z kolekcji na lato 2011. Stary, ale jary!




Pędzelek klasyczny, cienki, równo ścięty.




Konsystencja w sam raz, lakier jest lekko żelkowy, więc nie daje pełnego krycia. U mnie na zdjęciach 2 warstwy (plus warstwa topu Sally Hansen Insta-Dri), pod światło jeszcze widać było prześwitujące końcówki.





Kolor to właśnie niebieska, żelkowa baza z mnóstwem srebrnych drobinek (heksów), które równo się rozkładają na paznokciu. Kolejna warstwa lekko zakrywa uprzednio nałożony brokat, co daje w pewnym sensie efekt 'kanapki'. Nie zauważyłam, żeby drobiny dawały holograficzny efekt, ale też akurat w tym czasie jak nosiłam lakier nie było pełnego słońca.






Co sądzicie o tym lakierze? Mnie się bardzo spodobał! Na pewno plasuje się gdzieś w top 10 ulubionych lakierów. :)

środa, 16 września 2015

Lirene, Aqua Cristal, krem intensywnie nawilżający na dzień i na noc

Dziś opiszę Wam krem do twarzy z Lirene, z serii Aqua Cristal, przeznaczony do używania na dzień i na noc. Odpowiedni dla każdego typu cery, zwłaszcza odwodnionej i przesuszonej.


Krem znajduje się w plastikowym, odkręcanym słoiczku. Dodatkowo zapakowany jest w kartonik, na którym widnieją wszystkie informacje od producenta.



Po odkręceniu słoiczka mamy jeszcze dodatkowe zabezpieczenie w postaci aluminiowej folii.


Konsystencja kremu jest lekka, nawet bym powiedziała ciut wodnista, łatwo się rozprowadza na twarzy i dzięki niej szybko się wchłania. Nie zostawia tłustej warstwy, dlatego też myślę, że spokojnie by się nadawał na dzień pod makijaż, jednak ja go używałam tylko na noc. Krem ma taki lekko niebieski kolor, mi się podoba.

Zapach kremu jest przyjemny, delikatny, chociaż jakichś specjalnych nut tu nie wyczuwam, ot taka odświeżająca kremowość. :)


Głównymi efektami stosowania kremu mają być: intensywne nawilżenie, poprawa równowagi wodnej, zapobieganie utraty wilgoci, przywrócenie skórze jędrności, elastyczności oraz wygładzenie.

I muszę przyznać, że większość zapewnień została spełniona. Krem zostawia twarz gładką, nawilżoną, miękką i przyjemną w dotyku. Nie powiedziałabym, że to intensywne nawilżenie, ale jak dla mnie wystarczające.

Wydajność całkiem dobra, krem mi wystarczył na jakieś 3 miesiące codziennego używania na noc.

Skład dla zainteresowanych:
"Aqua, Isononyl Isononanoate, Glycerin, Polyglyceryl-3 Methylglucose Disterate, Cyclopentasiloxane, Dimethicone, Glyceryl Stearate, Ceytl Alcohol, Cyclohexasiloxane, Metyhyl Gluceth-20, Glyceryl Polyacrylamide, Imperata Cylindrica Root Extract, Allantoin, Disodium EDTA, Polycarylamide, Ethylexlglycerin, C13-14 Isoparaffin, PEG-8, Laureth-7, Carbomer, Sorbitiol, Algae Extract, Phenoxyethanol, Diazolidinyl Urea, Potassium Sorbate, Parfum, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Benzyl Salicylate, CI 42090."


Podsumowując, krem nieźle nawilża, ma fajną lekką konsystencję i nie zostawia tłustej warstwy na twarzy. Polecam wszystkim, którzy nie wymagają cudów od kremu, a szukają lekkiego nawilżacza.

poniedziałek, 14 września 2015

Green leaves with Mundo de Unas 52 Lemon Tree

Ostatnio pokazywałam Wam solo lakier Rimmela 408 Peachella (TUTAJ), a dziś pokażę Wam, jakie dodałam do niego zdobienie. Oczywiście postawiłam na stemple.


Do zdobienia użyłam płytki XY-13 kupionej u Promoto-Promoto oraz lakier do stemplowania Mundo de Unas 52 Lemon Tree. Na wierzch top coat Sally Hansen Insta-Dri.



Najpierw myślałam, że takie zielone liście będą fajnie się prezentowały na brzoskwince, jednak już po zrobieniu tego manicure'u nie byłam zbyt zadowolona. Całość mi się wydawała zbyt delikatna i taka mdła, Peachella jakby straciła swoją "moc" i stała się bardziej nudziakowa. To już wolałam nosić na paznokciach samą brzoskwinkę.






w tle filharmonia w Tbilisi :)

A Wy co sądzicie o tym zdobieniu? Może też woleliście Peachellę solo?

czwartek, 10 września 2015

Rimmel 60 Seconds, Rita Ora, 408 Peachella

Dziś pokażę Wam brzoskwinkę od Rimmela sygnowaną przez Ritę Orę. Lakier ten jest z kolekcji 60 Seconds, z której już kiedyś opisywałam inny kolor (Green eyed monster - TUTAJ), którego konsystencja była bardzo gęsta i źle się malowało. Czy Rimmel coś poprawił?



Brzoskwinkę 408 Peachella (swoją drogą podoba mi się ta nazwa :)) przygarnęłam przy okazji promocji w Rossmannie. Gdyby się okazało, że źle się nią maluje to nie szkoda by było tych kilka złotych.
Na szczęście okazało się, że konsystencja jest o wiele lepsza niż dawniej! Nie za gęsta, dobrze mi się malowało nawet tym wielkim pędzlem. 2 warstwy dobrze kryją i tyle widzicie na zdjęciach plus na wierzch warstwa topu Sally Hansen Insta-Dri. Nie sprawdzałam jak szybko sam lakier wyschnie, ale na pewno nie w minutę.

Pędzelek tak jak wspomniałam gruby, szeroki, ścięty na okrągło - typ "łopaty".


A kolor lakieru to jasna, pastelowa brzoskwinia, w zależności od światła albo ciut ciemniejsza albo wpadająca nieco w nudziakowy odcień. Ja nie przepadam za takimi pastelowymi kolorami na swoich paznokciach (mogłaby być bardziej neonowa!), ale zawsze taka brzoskwinka się przyda chociażby jako baza pod zdobienia. I właśnie do tego mi posłużyła, ale o tym w kolejnym poście. ;)





w tle pomnik św. Jerzego na Placu Wolności w Tbilisi :)

Jeszcze zdjęcie z Instagrama, tutaj kolor całkiem dobrze oddany:

https://instagram.com/p/5tmHvRF1gE/?taken-by=kasiatheweak
i malinowa mrożona kawa latte :D

A Wy co sądzicie o Peachelli? Lubicie takie brzoskwinki?

wtorek, 8 września 2015

Golden Rose, Style liner metallic, rozświetlający tusz do kresek z metalicznym połyskiem 05 & 17

Dziś opiszę Wam moje dwa eyelinery z Golden Rose, z serii Style liner metallic.


Eyelinery znajdują się w opakowaniach, które od razu sugerują metaliczny efekt. Kolory opakowań są zbliżone do koloru samego tuszu, dzięki czemu łatwiej sięgnąć po odpowiedni kolor. Dodatkowo zapakowane są one w kartonik, na którym mamy wszystkie ważne informacje (kartonik również imituje metaliczny efekt i ładnie się mieni).


Pędzelek linera jest cieniutki, dość długi i odpowiednio giętki. Łatwo nim zrobić zarówno cienką jak i grubszą kreskę. Powinien się sprawdzić u osób nie mających doświadczenia z takimi eyelinerami.


Eyelinery są dobrze napigmentowane, nie trzeba dokładać kolejnych warstw do uzyskania koloru (w przypadku fioletu gdzieniegdzie czasem mi się pojawiają prześwity i wtedy trzeba troszkę dołożyć). Nie zasychają zbyt szybko, dzięki czemu jest czas na ewentualne poprawki. U mnie kreski zrobione nimi utrzymują się cały dzień, nie blakną, nie odbijają się (ale ja nie mam problematycznych powiek).
Eyelinery nie są wodoodporne, bardzo łatwo się zmywają, swatche z ręki zeszły z wodą i lekkim potarciem.


Kolor 05 to fiolet, taka trochę Milka. Wykończenie oczywiście metaliczne.




Kolor 17 to granat, z metalicznym połyskiem (nie mogło być inaczej).



Podsumowując, jestem zadowolona z tych eyelinerów. Wygodny pędzelek, dobra pigmentacja, bardzo łatwo zrobić kreskę. Jeśli lubicie błyszczące wykończenie to polecam, jest duży wybór kolorów! Ja pewnie skuszę się jeszcze na jakieś inne :)

czwartek, 3 września 2015

Models Own, Flip Flop

Dziś pokażę Wam lakier, który przywędrował do mnie aż z Londynu (za pośrednictwem Cat, dzięki raz jeszcze :*) w zeszłym roku, ale dopiero w te wakacje zagościł na moich paznokciach. Models Own Flip Flop, który pochodzi z kolekcji Polish For Tans 2014.


Pędzelek klasyczny, cienki, równo ścięty.
Konsystencja w sam raz, ani za rzadka ani za gęsta, wygodnie się maluje. A trochę się obawiałam, bo czytałam, że lakiery Models Own są gęste? Mój okazał się normalny, może ciut w stronę tej gęstszej konsystencji, ale żadnych problemów nie sprawiał. Jedynie na kilku paznokciach pojawiły mi się pęcherzyki powietrza, ale może to od upałów?


2 warstwy bardzo dobrze kryją i tyle widzicie na moich zdjęciach. Lakier wysycha do takiego średnio błyszczącego wykończenia, coś jakby satyna, dlatego na wierzch dałam jeszcze warstwę topu Sally Hansen Insta-Dri.





A kolor lakier jest oczywiście prze-cud-ny! Jasny zielony neonek, z daleka rzuca się w oczy. Bardzo ładnie się komponuje z opalenizną (jak przystało ze względu na nazwę kolekcji) i z letnimi ubraniami, ja bym go widziała także zimą w śnieżnej aurze (a co się rozgraniczać!).




Podsumowując, mnie, fankę neonów, Flip Flop zachwycił! A Wy co o nim sądzicie?

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...